Fatalny wypadek na polskiej strzelnicy. "Zachowują się w niewłaściwy sposób"

Twitter / Buckarobanza / Moment nieszczęśliwego wypadku na strzelnicy
Twitter / Buckarobanza / Moment nieszczęśliwego wypadku na strzelnicy

Do sieci trafiło przerażające nagranie z zawodów strzeleckich, na których jeden z uczestników został przypadkowo postrzelony. Mamy komentarz w tej sprawie z Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego i miejsca zdarzenia.

W niespełna dobę ponad 700 tysięcy internautów wyświetliło nagranie, na którym widać, jak na jednej z polskich strzelnic doszło do przypadkowego postrzelenia jednego z uczestników zawodów. Poszkodowany żyje.

Ustaliliśmy, że wypadek miał miejsce we wrześniu 2024 r. podczas zawodów na strzelnicy w Godawie. Miejscowość położona jest w powiecie żnińskim, niedaleko Bydgoszczy.

Na nagraniu osoba, która trzyma karabin, ubrana jest w pomarańczową kamizelkę odblaskową z napisem "PZSS Sędzia".

Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, który zapewnił, że związek nie organizował tych zawodów i nie wysyłał tam swoich sędziów.

- To nie są nasze kamizelki. Mamy zupełnie inne, na wzór tych od ISSF (Światowa Organizacja Strzelectwa Sportowego - przyp. red.). Tutaj mamy do czynienia z kamizelką drogową, z dorobionymi napisami. Nie organizowaliśmy tych zawodów i nie mamy z tym nic wspólnego - zapewnił Włodzimierz Gałecki.

- Z tego, co widać na nagraniu, to uczestnicy zachowują się w niewłaściwy sposób. U nas bezpieczeństwo zawsze jest priorytetem. Kto złamie jakiekolwiek zasady, otrzymuje czerwoną kartkę i jest zdyskwalifikowany z dalszego udziału w zawodach - dodał rzecznik PZSS.

Skontaktowaliśmy się z właścicielem strzelnicy w Godawie, który potwierdził nam, że to właśnie u niego doszło do zdarzenia. O szczegółach nie chciał jednak rozmawiać, odsyłając do policji w Żninie.

Poinformował nas jednak o złożeniu wniosku do prokuratury ws. opublikowania w sieci nagrania z wypadku.

Wirtualna Polska ustaliła, że na nagraniu są członkowie Bydgoskiego Klubu Strzeleckiego LOK. Wiceprezes klubu początkowo odmówił komentarza. Później przyznał jednak, że zdarzenie miało miejsce i podkreślił, że "doszło do nieszczęśliwego wypadku".

Wypadek potwierdziła także policja w Żninie.

- 68- latek postrzelił mężczyznę podczas zawodów 21 września. Po rannego przyleciał śmigłowiec LPR. Policja zdarzenie zakwalifikowała jako nieumyślne narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz niemyślne naruszenie czynności narządu ciała. Sprawa została przekazana do prokuratury rejonowej w Żninie - przekazał oficer prasowy żnińskiej policji asp. Michał Robakowski (więcej TUTAJ).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty