Jerzy Pawłowski: szpieg i genialny sportowiec. W Polsce zrobili z niego wariata

Rodzina i bliscy bronią byłego szermierza. Jego zawiłe losy powodują, że pojawiło się wiele nieścisłości. Pamięć o nim jest ciągle żywa, a on sam - choć nie żyje od 10 lat - wzbudza wielkie emocje.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
Kiedy pojawiają się wspomnienia o Jerzym Pawłowskim, pojawia się też określenie "człowiek o wielu twarzach". Bo jak zweryfikować, czy na pewno zapisał się do komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa? Albo po co zaczął pracę dla Wywiadu Wojskowego? Według rodziny - na wyraźnie życzenie CIA, dla którego już wtedy pracował. Według jego wrogów - bo był materialistą.
W 1975 roku Pawłowski nagle zniknął. To nie były czasy internetu i GPS-ów, więc kiedy człowiek zaginął, nie było łatwo go odnaleźć. Zwłaszcza, kiedy ginął w świecie komunistów, gdzie ludzie znikali od lat, bezpowrotnie i bez powodów. W przypadku Pawłowskiego było nieco inaczej. W końcu mówimy o słynnym sportowcu, człowieku, którego znała cała Polska.

Urodzony w 1932 roku Pawłowski dorastał w czasach stalinowskich. Podkreślał, że wychowywał się w rodzinie patriotycznej, a przyszły szermierz pomagał oddziałom Armii Krajowej (do której należał jego ojciec) w czasie Powstania Warszawskiego. Po wojnie szukał zajęcia, trafił przypadkowo podczas kopania dołu na szpadę. Jak się okazało - pokochał szermierkę na całe życie.

W wieku 18 lat trafił do kadry, mówiono, że to wielki talent. Kiedy jednak miał wyjechać poza granice Polski, musiał (?) podpisać zobowiązanie o współpracy z bezpieką. Dostał pseudonim "Papuga" - tyle wiemy. Rzekomo donosił na Irenę Szewińską czy Jana Ciszewskiego, choć informacje te nie są potwierdzone, a rodzina i sam Pawłowski stanowczo temu zaprzeczali.

- Nigdy nie był w jakikolwiek sposób związany z UB. Ktoś kto powiela takie informacje, prawdopodobnie sam jest ubekiem albo dupkiem - to cytat z oficjalnej strony rodziny Pawłowskich.

Potem zgodził się na współpracę z Wywiadem Wojskowym. Podobno był kiepskim materiałem na szpiega komunistycznych służb, bo kiedy wyjeżdżał z Polski, skupiał się na handlu. - Podpisałem zobowiązanie, ponieważ nie chciałem, żeby dobrali się do mojego ojca, żołnierza AK - wspominał po latach Pawłowski.

Do Polski przemycał m.in. maszyny do trykotażu domowego. Wojciech Zabłocki, jego rywal i inna wielka postać polskiej szermierki, wspominał, że kiedy celniczka na granicy z Czechosłowacją byłą bliska odkrycia w przedziale nielegalnego sprzętu, wtedy Pawłowski... nagi wyskoczył przed nią prosto spod kołdry. Celniczka uciekła, maszyny udało się uratować.

Kończył studia prawnicze, ale uparcie stawiał na sport. Na IO w Melbourne w 1956 roku zdobył srebro indywidualnie i z drużyną, rok później został mistrzem świata. W sumie miał 19 medali MŚ, do tego 5 krążków z IO.

Do dzisiaj nie wiadomo, czy to CIA go zwerbowało, czy sam się zgłosił do Amerykanów. Rodzina twierdzi, że prawdziwa jest druga wersja. W 1964 roku podjął współpracę, jednak podobno doszło do tego dużo wcześniej, już w latach 50-tych. Dla amerykańskiej agencji był cennym nabytkiem - Pawłowski to niemal celebryta PRL-u, major Ludowego Wojska Polskiego, człowiek, który zna najważniejsze osoby w państwie. To Pawłowski, kiedy sprowadził do kraju mercedesa, miał osobiście załatwić u samego Józefa Cyrankiewicza, żeby zwolniono go z opłacenia cła.

Jeśli dodamy do tego, że pierwszy sekretarz PZPR, Władysław Gomułka, osobiście wręczał legitymację partyjną Pawłowskiemu (jak twierdzi rodzina - zapisał się na życzenie amerykańskich wywiadowców), możemy domyślać się, czemu CIA skorzystało z oferty współpracy. Szermierz twierdził, że powodem byłą chęć walki z sowiecką KGB. Rosjan - mówił o nich "Ruscy" - nigdy nie lubił, tak na planszy, jak i poza nią.

Po latach ludzie z komunistycznych szczytów władzy - m.in. wszechwładny i niemal nietykalny do dzisiaj Czesław Kiszczak - twierdzili, że powodem podjęcia współpracy był charakter Pawłowskiego i jego pazerność na pieniądze. Pawłowski rzeczywiście, jak na PRL, żył podobno niczym król. Zawsze miał "kasę", do tego 5-pokojowe mieszkanie z kolekcją cennych obrazów. Rodzina jednak zaprzeczała tym informacjom. Według niej tworzenie obrazu bogatego "pieszczocha" władzy miał służyć ośmieszeniu Pawłowskiego, a o żadnym życiu ponad stan nie było mowy.

Sam Pawłowski również twierdził, że motyw finansowy lansowała komunistyczna propaganda. Czemu? Żeby powody pracy dla CIA były bardziej przyziemne, bo nikt nie chciał przyznać, że słynny sportowiec nie kochał ludowej ojczyzny ponad wszystko. Kiedy zniknął, zaczęły się nieprawdopodobne domysły.

Zaginął w kwietniu 1975 roku (przyjmuje się datę 23 kwietnia). Mówiono, że został zastrzelony na Okęciu, kiedy chciał uciec z kraju. Po dwóch miesiącach pozwolono "Trybunie Ludu" opublikować informację, że Pawłowski ma się dobrze, bo toczy się przeciwko niemu śledztwo. Zarzut - szpiegostwo na rzecz USA. Podobno wsypał go sowiecki "kret" zainstalowany w CIA. Według innej wersji Pawłowski sam przyznał się do współpracy z Amerykanami.

- Zdradzał Polskę, sprzedając za nędzne, judaszowskie srebrniki jej tajemnice. Karierowicz, bezkrytyczny wielbiciel Zachodu, samolub, dorobkiewicz - grzmiał peerelowski "Żołnierz Wolności" po wyroku.

8 kwietnia 1976 roku jest wyrok, Pawłowski dostał 25 lat więzienia. Wyszedł po 10 latach, bo rzekomo zgodził się nagrać wywiad, w którym pochwalił ówczesne władze. Rodzina twierdzi, że wywiadu nie było, za to była książka chwaląca PRL. To był warunek, żeby wyszedł z więzienia, choć gdyby nie naciski żony legendarnego już szermierza, być może siedziałby dużo dłużej.

Wreszcie w 1985 roku, na słynnym berlińskim moście Glienicke, wymieniono go na szpiegów, których złapali Amerykanie. W ten sposób do Polski wrócił Marian Zacharski, któremu przypisywano, że ukradł Amerykanom m.in. plany rakiet "Phoenix" i "Patriot", a także plany systemów radarowych myśliwców F-14, F-15, F-16 i F-18.

Pawłowski mógł wyjechać i opuścić Berlin Wschodni, ale zdecydował się pozostać w Polsce. Dla jednych to dowód bohaterstwa, dla innych naiwności. Po latach wyznał w jednym z wywiadów, że powiedział wtedy Amerykanom: - Zostaję dlatego, że to mój kraj i to komuniści powinni wyjechać stąd do Rosji.

Pawłowski miał ofertę emigracji. Amerykanie dawali im gwarancje, że ewakuują całą rodzinę, ostrzegali, że w kraju spadną na niego potężne gromy. Sportowiec się nie zgodził. Chciał - jak mówił - być "cierniem w d**** PRL". Polska była jego krajem, wyjazd nie był taki oczywisty, nawet wyjazd z kraju rządzonego z Moskwy

Jeszcze wrócił do szermierki. Miał 57 lat, utył i wyłysiał, ale ciągle potrafił robić użytek z szermierki. Wkrótce jednak dostał zakaz występów w oficjalnych zawodach. Zajął się tym, co odkrył w więzieniu - malowaniem obrazów. Był uzdolniony plastycznie, choć żadnych nauk w tym kierunku nie pobierał. Zmarł w 2005 roku w saunie na zawał.

Czego dokonał jako szpieg CIA? Rodzina wspominała, że niechętnie dzielił się wspomnieniami. Miał zdemaskować 4-5 sowieckich agentów w zachodnich strukturach. Zapłacił za to dużą cenę.

Rodzinę szykanowano, w aucie co chwilę ktoś psuł hamulce czy śruby od kół. W PRL z Pawłowskiego robiono wręcz głupka. Jednak rodzina przypominała - przez wiele lat wodził za nos KGB, ukończył prawo, znał języki, był znakomitym sportowcem. To komunistyczna propaganda przedstawiała złapanego szpiega jako osobę mało rozgarniętą.

Ze świadomości Polaków zniknął, pousuwano go z encyklopedii. Ba - zniknął nawet z komiksu o Tytusie, Romku i A'Tomku. W jednej ze scen bohaterowie kolorowej książeczki wspominają Pawłowskiego. Cenzura wycięła tę scenę i zamiast niego wspomniana trójka mówiła o Zabłockim.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×