Redakcja PZTS: Dlaczego zaczął pan zawody DMŚ na "trójce"?
Jakub Dyjas: Trener Tomasz Redzimski ustawił mnie na pozycji trzy, licząc, że jako najbardziej doświadczony zawodnik zdobędę punkt, bez względu na wynik spotkania. Kiedyś, ale to dawno temu w lidze lub Pucharze Niemiec, rywalizowałem z An Jaehyunem, brązowym medalistą MŚ w singlu z 2019 roku. Do pojedynku w Busan podszedłem tak, jak gdybym nigdy z nim nie grał. Cieszę się, że wytrzymałem kluczowe momenty, jak wtedy gdy wygrywając 10:5 straciłem 5 punktów i doszło do walki na przewagi. Potrzebne mi było zwycięstwo na otwarcie nad pingpongistą ze światowej czołówki.
Jak wyglądają odprawy przedmeczowe u nowego selekcjonera?
Wymieniamy się opiniami, bo trener przygotowuje swoją analizę rywali, a my, zawodnicy, własne. Wyszykujemy wspólnie niuansów, które mogę przesądzić o naszych sukcesach.
Z An Jaehyunem wygrana 3:1, podobnie jak z Achantą i Desaiem z Indii, a także Czechem Martinko. Wszyscy wyżej w klasyfikacji ITTF.
Gdybym miał wybierać, najlepsze spotkania rozegrałem z An i Desaiem. To były różne gry, miały inne oblicza, lecz wybierając tylko jedno, najwięcej jakości pingpongowej pokazałem z Harmeetem.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
To był pański powrót na DMŚ po 6-letniej przerwie. Doświadczony Jakub Dyjas zagrał lepiej niż w 2016 i 2018 roku?
Wtedy w mojej grze było więcej młodzieńczej fantazji. Teraz prezentuję się bardziej dojrzale, jestem też bardziej świadomy tego, co chcę pokazać i co potrafi przeciwnik.
W Busan oglądaliśmy lidera polskiej kadry?
Mam już spore doświadczenie na arenach zagranicznych, w tym w MŚ i DMŚ, wiem jak wyglądają takie imprezy. Pierwsza wygrana utwierdziła mnie w przekonaniu, że mogę zwyciężać i “ciągnąć” wózek razem z młodszymi kolegami Miłoszem, Samuelem i Maćkiem Kubikiem.
Spodziewał się pan, że Francja dojdzie aż do finału?
Większe szanse na udział w meczu o złoto przeciwko Chińczykom dawałem Japończykom, Niemcom i Szwedom, ale akurat ci ostatni, mistrzowie Europy, odpadli dość wcześnie. Sukces Francuzów jest ogromny, do tego mają znakomitych braci Lebrun.
W półfinale pachniało sensacją, bo Chiny przegrywały 0:1, 1:2 z Koreą Płd.
Kto pamięta, kiedy Chińczycy przegrali poprzednio na DMŚ lub igrzyskach? Mają fenomenalnych zawodników, którzy czasem z kimś poniosą porażkę w grze singlowej, ale nie w całym meczu.
Co dalej z turniejem olimpijskim? Drużynowo nie awansujecie z rankingu?
Jesteśmy za daleko w rankingu, mimo że w gronie ćwierćfinalistów były też zespoły mające już kwalifikację. Dlatego awans na igrzyska wywalczą także reprezentacje, które pożegnały się z DMŚ w 1/8 finału. Musimy skupić się na turniejach indywidualnych.
Pierwszy w kwietniu w Hawierzowie. Zagrają tam miksty.
Jeszcze nie rozmawialiśmy z trenerami i władzami PZTS o tym, kto ma wystąpić w Czechach.
Realnie patrząc, najmocniejszy byłby duet w składzie Jakub Dyjas, Natalia Bajor.
Bardzo możliwe, że zostaniemy zgłoszeni, ale też nie chcę wychodzić przed szereg i niczego przesądzać. Graliśmy razem w silnie obsadzonych Star Contenderach w Katarze i Słowenii. Ale zobaczymy, ponieważ są też inne opcje ustawienia miksta. Z kolei w singlu czekają nas kwalifikacje w maju w Sarajewie.
Debiutował pan w igrzyskach w Rio, ale do Tokio nie udało się pojechać.
Dlatego tak bardzo zależy mi na powtórnym występie w igrzyskach olimpijskich. To ogromne wydarzenie, nieporównywane z niczym innym w sporcie. W Brazylii zapłaciłem tzw. frycowe, byłym tym wszystkim trochę zachłyśnięty. A mówię o sytuacji na miejsce, a zatem wielkiej liczbie znanych sportowców na wyciągnięcie ręki w wiosce olimpijskiej. Z jednej strony świetni tenisiści, z drugiej koszykarze, tam pływacy, lekkoatleci. A trzeba skupić się na sobie i na przygotowaniach do swojego startu. Mentalnie trzeba być gotowym do udziału w święcie światowego sportu.
Z kim do zdjęcia stanął pan w Rio de Janeiro?
Nie ukrywam, że jestem fanem tenisa i było miło zamienić kilka słów z Serbem Novakiem Djokovicem. Kiedy usłyszał, że jesteśmy tenisistami stołowymi, ucieszył się i od razu przywołał nazwisko wspólnego znajomego Aleksandara Karakasevicia. Wspólnie z Wang Zeng Yi i Danielem Górakiem stanęliśmy do zdjęcia z Djokoviciem. Ale fotkę ma chyba tylko Wandżi.