Wielokrotnie mówiło się o wyrównanym poziomie kobiecego tenisa. Oczywiście do momentu, kiedy Iga nie zaliczyła serii 28 zwycięstw z rzędu. Teraz to ona nadaje rytm temu sportowi. Ale finał w Rzymie uświadomił nam wszystkim jeszcze jeden ważny fakt.
O ile pierwszy set był względnie spokojny i przewagę Igi można było dostrzec niezwykle wyraźnie, o tyle w drugim Ons Jabeur pokazała, dlaczego właśnie ona jest przeciwniczką Polki w finale. Nie brakowało finezji, precyzyjnych piłek, których właściwie nie dało się odebrać. I właśnie dzięki temu Iga pokazała różnicę, która dzieli ją od pozostałych gwiazd tenisa. Bo nawet w meczu, w którym rywalka grała na naprawdę wysokim poziomie, Polka zwyciężyła. I to 2:0 - na papierze nie pozostawiła nawet cienia złudzeń, kto w tym turnieju był najlepszy.
Tunezyjka doprowadziła Igę do zadyszki, sprawiła, że pojawiały się widoczne błędy i konieczność głośnego prezentowania radości po wygranych. Bo kolejne triumfy nie przychodziły z łatwością. I właśnie zwycięstwo w takich warunkach smakuje najlepiej. Nie tylko dla tenisistki, ale także, a może i przede wszystkim, dla kibiców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
Do znudzenia piszę o reakcjach rywalek Igi po porażkach. Ale to niezwykle wymowne! Ich irytacja jest czymś w rodzaju papierka lakmusowego poziomu, jaki obecnie prezentuje Polka. Bo część zagrań, którymi tenisistki osiągają znakomity efekt w innych meczach, przy Idze nie ma szans powodzenia. I chociaż w niedzielnym finale Jabeur również grała świetnie, bezsilność sprawiła, że np. kopnęła piłkę po przegranej wymianie z Igą. A to raczej gest znany z boisk piłkarskich, a nie tenisowych, gdzie poziom kultury zawodników jednak musi osiągać nieco wyższy pułap.
Jednak tym razem jeszcze bardziej wymowna jest reakcja samej Igi. Płacz szczęścia po piątym wygranym turnieju, dwudziestym ósmym meczu z rzędu. No i te słowa Tomasza Wiktorowskiego po tym, jak Iga podeszła do trybuny, aby świętować radość ze swoim sztabem: "Piąteczka, Iga? Dasz radę? Dasz radę przytulić trenera?!". To, dla odmiany, dowód na atmosferę w sztabie pierwszej rakiety świata. To jest ten moment, kiedy wszystko wygląda dokładnie tak, jak powinno.
Takie chwile przechodzą do historii tenisa. I jakąż satysfakcje daje fakt, że nie tylko polskiego. Światowy tenis kobiecy dziś opiera się na talencie i wielkiej pracy Igi Świątek
Co ona wyprawia? Nieprawdopodobna seria Igi Świątek! >>
Niesamowita akcja Świątek. Tak się zniechęca rywalki do grania >>