Agnieszka Radwańska podczas turnieju legend gra w duecie razem z Jeleną Janković. W pierwszym spotkaniu po drugiej stronie siatki stanęły utytułowane Włoszki Flavia Pennetta i Francesca Schiavone. Mecz rozstrzygnął się w dwóch setach po 71 minutach wynikiem 6:4, 6:3 dla Polki i Serbki.
W trakcie pojedynku, ale także po jego zakończeniu najwięcej mówiło się o grze Agnieszki Radwańskiej. Polka zachwycała doskonałymi, technicznymi zagraniami jak za dawnych lat.
- Dziewczyny śmiały się w szatni, żebym coś zepsuła, bo tak dalej nie może być. Pytały też, co ja tutaj robię i mówiły, że pomyliłam turniej, bo powinnam tu grać normalnie w debla, bo to inny poziom. Grało mi się dobrze. Oby tak dalej. Małe wyzwanie jest. Nie gramy na serio, ale jednak jest takie poczucie, żeby się sprawdzić - powiedziała Agnieszka Radwańska, cytowana przez sport.pl.
ZOBACZ WIDEO: Ojciec zgubił dziecko na plaży. Niewiarygodne, co zrobił później
Pierwsze spotkanie turnieju legend pokazało, że Radwańska nadal bardzo dobrze czuje się na nawierzchni trawiastej. Jeśli chodzi o turnieje wielkoszlemowe, to z Wimbledonem 33-latka ma najlepsze wspomnienia. W 2012 roku w grze pojedynczej dotarła tam do finału, a zatrzymała ją dopiero Serena Williams. W 2013 oraz 2015 roku osiągnęła półfinał.
W turnieju legend liczy się głównie dobra zabawa, ale zawodniczki starają się dać z siebie maksimum możliwości. Radwańska już po pierwszym meczu złożyła ważną deklarację.
- Widziałam Kim Clijsters i Martinę Hingis na treningu. Robiło to wrażenie. To z pewnością najlepsza para turnieju legend. Fajnie byłoby zagrać z nimi w finale - podkreśliła Polka.
Przypomnijmy, że w zmaganiach legend osiem par podzielono na dwie grupy, w ramach których każdy duet gra z każdym. Do finału awansują tylko zwycięzcy obu grup.
Czytaj także:
Agnieszka Radwańska wróciła na Wimbledon. Jest pierwsze zwycięstwo