Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: W poniedziałek w Warszawie rozpocznie się turniej WTA, w którym zadebiutuje pan w roli dyrektora imprezy. Czy wystartują w nim tenisistki z Rosji?
Mariusz Fyrstenberg, były tenisista i dyrektor turnieju BNP Paribas Poland Open: Musimy się dostosować do WTA, więc skoro się zgłosiły, nie możemy ich wykluczyć. Rosjanki zagrają, ale obok nich w drabince nie będzie widniała żadna flaga.
Wimbledon Rosjan nie dopuścił do gry. Władze ATP i WTA w odwecie zdecydowały, że ci, co startują w tym wielkoszlemowym turnieju, nie dostaną punktów w obu rankingach.
Jestem po stronie Wimbledonu. Mimo że znam zawodników z Rosji, współczuję im, to jednak generalnie to była dobra decyzja, że nie mogli zagrać.
Jeśli chodzi o punkty, to najlepiej świadczy o tym reakcja zawodnika, którego prowadzę, Wesley'a Koolhofa i jego partnera Neala Skupskiego. Zaczęli się cieszyć. Zapytałem, o co chodzi. Powiedzieli mi, że niczego nie bronią, bo nie będą doliczane punkty. Wyszedł nowy ranking, a oni awansowali. Współczuję zawodnikom, którzy wygrali i nic z tego nie mają.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!
Ten Wimbledon może nie był w stu procentach udany, ale awans wszystkich singlistek do II rundy był czymś nadzwyczajnym.
W ciemno wszyscy byśmy wzięli takie wyniki. Cieszę się z występu Mai Chwalińskiej. Miała spowolnienie w karierze, problemy, z których wyszła. Nie spodziewałem się, że tak szybko odpadnie Iga Świątek. Trawa jest nawierzchnią, która jest najgorsza dla Igi z powodu niskiego odbicia piłki.
Pan, jako trener, niedawno mógł cieszyć się ze swoim zawodnikiem ze szlema, bo Wesley Koolhof podczas Rolanda Garrosa wygrał turniej miksta z Eną Shibaharą.
Czuję dumę. Nie mam żadnego tytułu wielkoszlemowego, więc cieszę się, że on go ma, podczas Wimbledonu tytuł w mikście zdobył też Neal Skupski. Już zszedł z nich ciężar pierwszego tytułu wielkoszlemowego, mimo że to mikst, a nie debel. Później będzie im łatwiej.
Teraz nowa-stara rola. Debiut w roli dyrektora turnieju WTA, choć wcześniej pełnił pan już tę rolę, ale podczas imprezy rangi ATP Challenger. Jakie są kulisy i powód tej zmiany?
Ten sam sponsor główny w obu przypadkach. Zmiana lokalizacji z Gdyni na Warszawę, prawie identyczny termin. Nie mało sensu organizowanie dwóch turniejów, tym bardziej że czasy są trudne. Uznaliśmy, że połączymy siły oraz zrobimy jedną, fajną i większą imprezę.
Zasady organizacyjne są identyczne. Oczywiście WTA to wyższa półka niż challenger i ograniczenia, procedury są dość szerokie. Trzeba zaopiekować się zawodniczkami, sędziami, dziećmi do podawania piłek, sprawami medycznymi, przygotowaniem obiektu - tu wszystko jest takie samo. Zakwaterowanie, wyżywienie, opieka nad zawodniczkami - to było mi znane z challengerów dla mnie, tu robię dokładnie to samo. Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to pomagałem przy wyborze dzikich kart.
Wiodącą postacią jest jednak Iga Świątek.
Cały turniej, tak można powiedzieć, kręci się wokół Igi Świątek. Jesteśmy uprzywilejowani, że mamy taką zawodniczkę. Ona jest taką tenisistką, że dobrze wie, że musi dać z siebie wszystko, nawet jeśli druga rozstawiona rywalka będzie w rankingu w okolicach 30. miejsca. To fajne, że kibice będą mogli zobaczyć Igę na żywo. Nie ma przecież w Polsce zbyt wielu okazji do tego.
Na razie w turnieju głównym są już trzy Polki, bo dodatkowo zobaczymy na pewno Magdalenę Fręch i Maję Chwalińską.
Dobrze, że mamy więcej Polek niż tylko Igę. Dla polskich tenisistek gra przy pełnych czy prawie pełnych trybunach będzie niesamowitym przeżyciem. Cieszę się, że kort centralny pomieści trzy tysiące osób.
Mamy grupę świetnych tenisistek, które ciągle się pną w rankingu, ale to samo jest u panów oraz wśród deblistek i deblistów.
Mamy najlepszy czas w historii polskiego tenisa: singliści, debliści. Jest mnóstwo zawodników, ale i sukcesów. Co ciekawe w rankingu deblowym najwyżej sklasyfikowanym z Polaków jest Hubert Hurkacz. To rewelacyjny człowiek, Janek Zieliński i Szymon Walków mogli korzystać z jego pomocy. Ogólnie mamy świetną ekipę. Są młodzi, dobrzy się dogadują. Fajnie to wygląda. Też nie miałem źle, ale nie mieliśmy tak dużej grupy. Dopiero po czasie pojawili się Łukasz Kubot czy Agnieszka Radwańska.
Powoli w stronę deblowego Top 100 mknie też Karol Drzewiecki.
Karol jest bardzo dobrym tenisistą, jest jeszcze przed nim trochę zawodników. Dawno nie widziałem go w tak dobrej formie, tak dobrze grającego i pozytywnie nastawionego, jak podczas mistrzostw Polski. Nadchodzące miesiące mogą być dobre dla niego.
Czytaj też:
Wiadomo, w jakim wielkim turnieju wystąpi Iga Świątek. Może zagrać z Sereną Williams
Nie będzie powtórki z zeszłego sezonu. Jan Zieliński zatrzymany już w I rundzie