Ten mecz nie należał do najbardziej emocjonujących. Po godzinie i 14 minutach Iga Świątek pokonała Sloane Stephens i zameldowała się w kolejnej rundzie US Open.
Polka po raz drugi okazała się lepsza od Amerykanki. Wcześniej zwyciężyła ją podczas turnieju w Cincinnati.
- Jestem bardzo zadowolona. Po prostu gra na takim stadionie, największym na świecie, jeżeli chodzi o tenis, to jest spełnienie marzeń, więc bardzo się cieszę, że miałam okazję - powiedziała liderka światowego rankingu w rozmowie z Eurosportem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
Po raz drugi na tym turnieju Świątek potrzebowała niewiele czasu, aby odprawić rywalkę z kwitkiem. Jak sama przyznała, nie jest to jej celem w trakcie rywalizacji. Wskazała także, co było dla niej najtrudniejsze.
- Robię po prostu swoją robotę. Nie mam do końca na to wpływu, raczej po prostu staram się skoncentrować na sobie, niekoniecznie na tym, żeby jak najszybciej zagrać. Po prostu cieszę się, że gram solidnie i od początku do końca jestem skoncentrowana - wyjaśniła.
- Powiedziałabym, że dostosowanie się do tego, jak zużyte są piłki, bo na pewno w ostatnim gemie łatwiej było zaserwować szybciej. Raczej praca z tym, to było dość wymagające, a poza tym cieszę się, że przez cały mecz mogłam grać swój tenis - dodała.
Iga Świątek podkreśliła, że gra w wysokiej temperaturze, jaka panowała w Nowym Jorku (około 30 stopni Celsjusza), nie jest dla niej problemem - jest przyzwyczajona do takich warunków.
Kolejną rywalką Polki będzie Lauren Davis. Sklasyfikowana na 105. miejscu w światowym rankingu zawodniczka do II rundy awansowała po kreczu Lucii Bronzetti, a następnie pokonała rozstawioną z nr 28 Jekateriną Aleksandrową.
Czytaj także:
- Nie wytrzymała. Zapłakana opuściła konferencję prasową
- Dziennikarz zawstydził Igę Świątek