[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Można powiedzieć, że Iga Świątek przeszła swoistą metamorfozę. Mam na myśli jej charakter. Z każdym rokiem opanowanie jest u niej coraz bardziej widoczne. [/b]
Daniel Krokosz, psycholog sportowy: Zawsze jak patrzę na Igę, jestem pod wielkim wrażeniem. Nie tylko ze względu na jej grę, ale i zachowanie na korcie, tudzież poza nim. Nasza reprezentantka to bardzo młoda kobieta, rywalizująca w wielkim świecie na absolutnie najwyższym poziomie. Presja jest ogromna, ale wcale jej nie przytłacza. Mimo wieku Iga jest bardzo świadoma, inteligentna. Świadczy o tym sposób, w jaki się wypowiada na temat kwestii mentalnych, zdrowia psychicznego, ale także jej podejście do życia i rzeczywistości. Właśnie z tego emanuje rozsądek, rzadko spotykany u zdecydowanie starszych i bardziej doświadczonych sportowców.
Wraz z upływem czasu sytuacja zmienia się tylko na plus.
Trudno się nie zgodzić. Po rezygnacji z gry Ashleigh Barty i zajęciu przez Igę pozycji liderki światowego rankingu, a nawet nieco wcześniej.... Mam tu na myśli chwilę, w której odszedł ze sztabu Piotr Sierzputowski, a doszedł trener Wiktorowski. Od tego czasu rzeczywiście Iga przeszła metamorfozę. Kiedyś zdarzało jej się denerwować i pokazywać za dużo emocji, a jak wiadomo, to niepotrzebne i tylko napędza rywalki. Teraz takie sytuacje mają miejsce bardzo rzadko. Mam wrażenie, że Iga zyskała także dużo pewności siebie, chociaż i wcześniej wcale jej tego nie brakowało.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
Właściwe otoczenie to jej przepis na sukces?
Składowych jest wiele, a na szczycie wyniki są zdeterminowane nawet przez detale. Moim zdaniem, Iga ma wszystko, żeby iść w górę. Osoby, którymi się otacza, stwarzają jej ku temu idealne warunki. W przeciwnym wypadku jej forma nie byłaby tak imponująca, a samokontrola również by spadała. Z miesiąca na miesiąc Iga zaczyna się oswajać z tym, że jest obecnie najlepszą tenisistką na świecie.
Czy Iga Świątek może nie schodzić ze szczytu przez wiele lat?
Ja osobiście z nią nie współpracowałem, więc nie jestem w żaden sposób osobą nieomylną, która przepowie przyszłość. Niemniej może tak być. Mało tego. Według mnie, jeżeli Iga będzie cały czas szła do przodu, tak jak robi to do tej pory, uważam, że nie tylko może tak być, ale tak będzie. Oczywiście będą porażki, błędy, gorsze dni. W sporcie to jest nieuniknione. Tak, czy inaczej Iga już teraz osiągnęła bardzo wiele. Jej kariera jest imponująca, a postawę należy podziwiać.
Niektórzy zawodnicy działają mocno PR-owo, wręcz już przed meczem wiedzą, co powiedzą po jego zakończeniu. Jak jest w przypadku Świątek?
Jak już mówiłem, nie miałem okazji pracować z Igą, więc nie chcę wróżyć z fusów. Natomiast środowisko nie jest takie liczne. Znam osoby, które miały lub mają do tej pory styczność z Igą. Z ich wypowiedzi można odczytać, że nic w obozie Polki nie jest robione pod tak zwaną publiczkę. To raczej autentyczność. Zresztą sama zawodniczka ma do siebie ogromny dystans i wielokrotnie podkreślała, że zdarzy jej się palnąć przysłowiową gafę, wskutek czego zostaje później bohaterką memów. Niemniej, jak sama mówi, wcale jej to nie przeszkadza. A to kolejny element, który jest niezwykle ważny. Dystans to podstawa.
Presja jest spora. Polacy przyzwyczaili się do tego, że Świątek to marka.
Na pewno. Świat tenisa jest specyficzny, a obciążenie ogromne. Na korcie zostajesz zupełnie sam i musisz to udźwignąć. Ja bardzo sobie życzę, żeby Iga zdominowała dyscyplinę, ale trzeba pamiętać o słynnej zasadzie "bij mistrza". Każda rywalka szczególnie chce pokonać Igę, bo to najlepsza zawodniczka na świecie. Musi liczyć się z tym, że każdy jej krok jest monitorowany, a styl rozkładany na czynniki pierwsze. Raz jeszcze podkreślę, że życzę jej jak najlepiej, ale mam świadomość, że droga, którą ją czeka, będzie szalenie trudna.
Czyli trudno wyrokować, co ostatecznie się wydarzy?
Zdecydowanie tak. Nie chciałbym pompować balonika albo bawić się w przewidywanie przyszłości. Niektórzy wychodzą przed szereg, a potem podają fantastyczne wytłumaczenia, dlaczego się nie udało (śmiech). Staram się brać odpowiedzialność za moje słowa, dlatego nie pokuszę się o jednoznaczną prognozę. Natomiast Iga ma ogromny potencjał i wielkie rzeczy niewątpliwie są w jej zasięgu. Sport jest piękny ze względu na swoją nieprzewidywalność. W matematyce podstawia się liczby i wychodzi wynik równania. Tutaj jest nieco inaczej, a co jest dla kibiców ciekawsze? Kierując się wykresami oglądalności oraz czystą statystyką, łatwo można sobie dopowiedzieć resztę.
Dostrzegł pan jakieś zmiany w zachowaniu Igi?
Myślę, że rewolucji nie było, ale jeden detal walnie przyczynił się do poprawy gry. A mianowicie koncentracja. Iga wydaje się na tej płaszczyźnie lepsza, ponadto więcej analizuje i dochodzi do właściwych wniosków. Przez to omijają ją chwile bezradności. Zresztą to widać po samej grze. Było kilka takich meczów, w których przegrała pierwszego seta, a kolejne dwa gładko wygrywała. Widoczne są efekty współpracy z trenerem Wiktorowskim i z Darią Abramowicz. Moim zdaniem, ona uczy Igę spokoju, cierpliwości, poszukiwania złotego środka. Takie właśnie mam wrażenie.
To klucz do sukcesu?
Przychodzi mi do głowy pewna analogia. Jak mówił nasz czołowy psycholog sportowy Paweł Habrat, kariera zawodnika jest jak stół. Opiera się na czterech równych nogach, którymi są przygotowanie fizyczne, techniczne, taktyczne i mentalne. Gdyby trzy pozostałe nogi nie działały, mentalność nie zrobiłaby różnicy. Przez to, że Iga w tych trzech elementach prezentuje się fantastycznie, jest w stanie spiąć to w jedną całość.
Więc, zdaniem Daniela Krokosza, Świątek to zawodniczka kompletna, która ma wszystko co niezbędne, by królować latami.
Mniej więcej (śmiech). Przesłanki są, a co napisze życie, to czas pokaże. Najważniejsze, żeby Iga cieszyła się grą, a wtedy będzie bawić i nas. Niech wygrywa turnieje i daje radość Polakom i nie tylko. A czy będzie pierwsza, druga albo trzecia w rankingu, to już kwestia drugorzędna. Dopóki wszystkie nogi w tym stole będą mocne i stabilne jak do tej pory, powinno być bardzo dobrze, a czasami nawet wybitnie.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Iga Świątek poznała rywalkę w walce o finał
- Sensacyjna porażka Jabeur