Rosjanka może mieć dość. Tak ekspert nazwał mecz Świątek

PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek w świetnym stylu rozpoczęła WTA Finals, pokonując w dwóch setach Darię Kasatkinę. - To było idealne spotkanie na inaugurację turnieju i na zapoznanie się z sytuacją meczową - mówi nam Michał Lewandowski, komentator tenisa.

Nic się nie zmienia. Daria Kasatkina w sezonie 2022 nie może znaleźć patentu na Igę Świątek. Ba, Rosjanka przegrywa wyraźnie z liderką światowego rankingu. W inauguracyjnym spotkaniu WTA Finals Polka potwierdziła, że narzucanym przez siebie tempem gry wprowadza rywalkę w zakłopotanie. Ostatecznie nasza zawodniczka triumfowała 6:2, 6:3.

- To zwycięstwo Igi Świątek tylko potwierdza teorię, że Daria Kasatkina, mimo jednego z najlepszych momentów w karierze, nie jest w stanie się do niej zbliżyć. Rosjanka jest zawodniczką, która ma argumenty, by wygrywać z dużymi nazwiskami, bo gra mądry i taktyczny tenis. Natomiast Iga nie pozwala jej rozwinąć skrzydeł. Poza triumfem na nawierzchni trawiastej w 2021 roku Kasatkina nie ma do Polki podejścia - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Lewandowski, trener tenisa i komentator Canal+ Sport i Eurosportu.

- Nawet jeśli zdarzały się trudniejsze momenty, to Iga wychodziła z nich obronną ręką. W takich spotkaniach trzeba mocno uważać, by nie stracić koncentracji. Pewnie, gdyby Kasatkina zdobyła jakieś przełamanie, to mogłoby się zrobić bardziej nerwowo, ale zwycięstwo Polki i tak nie byłoby zagrożone - analizuje Lewandowski.

Iga Świątek w tym roku dominuje na światowych kortach i poprawiła swój bilans meczowy na 65-8. Kasatkina jest jedną z jej "ulubionych" przeciwniczek. Tylko w tym sezonie obie panie zmierzyły się ze sobą pięć razy. W każdym przypadku Polka wygrywała spotkanie w dwóch setach, a łącznie straciła zaledwie 19 gemów.

Tymczasem polskich kibiców może cieszyć, że już na początku WTA Finals Świątek potrafiła potwierdzić swoją wyższość nad przeciwniczką i nie rozgrywała długiego meczu. W poprzednich turniejach bowiem oglądaliśmy dość sporo trzysetowych potyczek z udziałem liderki światowego rankingu. Pojedynek z Kasatkiną trwał natomiast tylko godzinę i 23 minuty.

- To było idealne spotkanie na inaugurację turnieju i na zapoznanie się z sytuacją meczową. Gra na treningu oraz w meczu to oczywiście dwie różne kwestie, stąd dobrze, że Iga mogła sprawdzić nawierzchnię w spokojnej konfrontacji. To takie przetarcie przed rywalizacją z kolejnymi tenisistkami - podkreśla Lewandowski.

Przed startem turnieju sporo mówiło się o nawierzchni w hali Dickies w Worth Forth. Zazwyczaj w hali gra się wolno, co można było dostrzec choćby w Ostrawie, gdzie Iga Świątek dotarła do finału. Tymczasem podczas WTA Finals widać, że piłki zyskują sporą prędkość. Co to może znaczyć dla Polki?

- Nawierzchnia może Idze pasować, tym bardziej że Polka preferuje ofensywny tenis. Na pewno łatwiej jest budować przewagę w wymianach. Z drugiej strony pozostałe grupowe rywalki, czyli Caroline Garcia i Coco Gauff, także lubią grę na takiej nawierzchni. Dla Igi zatem są to optymalne warunki, które nie będą jej forować, ale też nie będą jej przeszkadzać - kończy Lewandowski.

W następnym meczu Iga Świątek zmierzy się z Francuzką Caroline Garcią. Obie panie wyjdą na kort w czwartek, a pojedynek rozpocznie się o godz. 23:00 czasu polskiego.

WTA Finals 2022 potrwa do 7 listopada. Transmisje z turnieju można oglądać w Canal+ Sport oraz serwisie internetowym Canal Plus Online. Codzienne relacje z wydarzeń z Fort Worth można znaleźć na portalu WP SportoweFakty.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Amerykanka bez rewanżu. Imponujący mecz Francuzki w WTA Finals

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

Źródło artykułu: