To ta rzecz jest odpowiedzialna za kłopoty Hurkacza

Getty Images / Yu Chun Christopher Wong/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Getty Images / Yu Chun Christopher Wong/Eurasia Sport Images / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Miniony sezon dla Huberta Hurkacza był słabszy od poprzedniego. Miał także problemy w najważniejszych momentach. - Na turniejach wielkoszlemowych na siebie nakłada niesamowitą presję i nie działa ona na niego za dobrze - wyjaśnia Dawid Olejniczak.

Do pewnego momentu wydawało się, że 2022 rok dla Huberta Hurkacza będzie kolejnym, w którym zrobi delikatny krok do przodu. Znakomicie sobie radził na kortach ziemnych, które dotychczas były jego piętą achillesową.

Dotarł do ćwierćfinału turnieju w Madrycie, Monte Carlo, a także podczas wielkoszlemowego Roland Garros niczego mu nie brakowało. Odpadł w czwartej rundzie, choć widać było, że spokojnie mógł ograć kolejnego finalistę Caspera Ruuda. To jego drugi najlepszy rezultat w Wielkim Szlemie w historii.

- Najlepszy występ wielkoszlemowy w tym roku to czwarta runda turnieju w Paryżu, a tego byśmy się kompletnie nie spodziewali - mówi dla WP SportoweFakty Dawid Olejniczak, były tenisista, a obecnie ekspert i komentator telewizyjny.  

Jedyny triumf, a potem zjazd 

I wszystko wydawało się być na właściwej drodze. Tuż po paryskim turnieju wygrał turniej na trawie w Halle, a w finale pokonał ówczesnego lidera rankingu ATP Daniła Miedwiediewa. Później jednak przyszedł krach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Na Wimbledonie, w którym ubiegłym roku dotarł do finału, odpadł już w pierwszej rundzie. Wprawdzie był wstanie jeszcze dotrzeć do finału turnieju w Montrealu, ale to był ostatni, tak dobry turniej w wykonaniu Polaka.

- Sezon był średni. Nie zakwalifikował się do finałów ATP. Rok wcześniej grał tam wcześniej jako pełnoprawny uczestnik. Zabrakło mu dobrego wyniku w wielkich szelmach. Były wzloty jak chociażby wygrana turnieju ATP 500 w Halle, lecz tych momentów spektakularnych było mniej niż w ubiegłym sezonie. Jednak nigdy w tenisie nie jest tak, że gra się identyczne sezony, zawsze są wzloty i upadki. Znając podejście Huberta to z dużym spokojem przyjął to, co zdarzyło się w tym sezonie i już ładuje akumulatory na następny rok - ocenia Olejniczak.

Fatalne Wielkie Szlemy 

Niestety, ten rok był kontynuacją fatalnej gry Hurkacza w najważniejszych momentach sezonu. Dobrze wypadł tylko podczas Roland Garros, w którym dotarł do czwartej rundy. Poza tym na Wimbledonie odpadł już w pierwszej rundzie, a w US Open i Australian Open już w drugiej.

I to niestety potwierdzenie tendencji z poprzednich lat. Hurkacz osiąga znacznie słabsze wyniki niż powinien, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego ranking, jak i też dyspozycję. Często bryluje tuż przed wielkoszlemowymi turniejami, ale w nich szybko przegrywa.

- Na turniejach wielkoszlemowych na siebie nakłada niesamowitą presję i nie działa ona na niego za dobrze. Aspekt wytrzymałościowy, fizyczny nie gra tu roli. Pod względem fizycznym, motorycznym, dla niego to powinna być przewaga, że gra się do trzech wygranych setów. Jednak tak nie jest - tłumaczy Olejniczak.

- Mam wrażenie, że w przyszłym sezonie pokaże lepsze oblicze i będzie skuteczniejszym zawodnikiem w najważniejszych turniejach wielkoszlemowych - dodaje.

Czy przyszły rok będzie przełamaniem dla Hurkacza? Czy Polak ma szanse znaleźć się w czołowej ósemce najlepszych zawodników świata?

- W tenisie mamy zmianę warty. Liderem rankingu jest 19-latek, gra także wielu świetnych, młodych zawodników m.in. Holger Rune. Mamy znakomitych, troszeczkę starszych graczy: Rublowa, Tsitsipasa. Weterani: Djoković i Nadal dalej są głodni sukcesów. Bardzo ciężko przewidzieć, jak ten sezon się potoczy, lecz będzie bardzo interesujący. Ciekawe, jak Alcaraz zniesie trudy mentalne tego roku, bo zupełnie inaczej przystępuje się z pozycji lidera. Szykuje się pełny emocji sezon - przewiduje Dawid Olejniczak.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Niesamowite. Kolejne wyróżnienie dla Igi Świątek!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty