Nawet najbardziej optymistyczny jasnowidz czegoś takiego w swoich wizjach nie mógł zobaczyć. Iga Świątek po prostu zdominowała kobiecy tenis. Zanotowała sezon, którego nie powstydziłyby się największe legendy.
Ponad 11 000 punktów w rankingu WTA, osiem wygranych turniejów (w tym dwa wielkoszlemowe) oraz seria 37 zwycięstw z rzędu. Te osiągnięcia zapadną w pamięci kibiców na całym świecie.
Jak poprawić największy mankament?
Jednak istniał jeden problem. Gra na trawie. Iga Świątek po wygranym Roland Garros niemal całkowicie odpuściła sobie sezon na tej nawierzchni. Jedynym turniejem, który na niej zagrała, był Wimbledon. I tam była cieniem samej siebie. Doszła do III rundy i tak zakończyła się jej seria 37 zwycięstw z rzędu.
- Iga potrzebuje jeszcze kilku sezonów, a przede wszystkim zmiany podejścia. Już przed Wimbledonem mówiła, że na trawie się czuje źle, że to nie jest jej nawierzchnia. Dla osoby patrzącej z boku to podejście było negatywne, a trzeba przypomnieć, że Iga jako juniorka wygrała Wimbledon - mówi Dawid Olejniczak były tenisista, a obecnie ekspert i komentator telewizyjny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
- Chciałbym tak nie potrafić grać na kortach trawiastych, żeby takie wyniki osiągać. Agassi również w początkowych latach nie radził sobie na kortach trawiastych, a koniec końców Wimbledon wygrał. To kwestia czasu i z każdym rokiem powinno być coraz lepiej - dodaje.
Strzał w dziesiątkę
Jedna decyzja przyniosła przełamanie w grze Polki. Przed startem sezonu rozstała się z dotychczasowym trenerem Piotrem Sierzputowskim. Jego miejsce zajął Tomasz Wiktorowski. A wyniki przyszły niemal od razu. Półfinał Australian Open, Sunshine Double. Na początku kwietnia Świątek została liderką rankingu WTA.
- Jak dowiedziałem się, że Tomasz Wiktorowski został trenerem Igi Świątek, to mówiłem wszem i wobec, że to jest najlepszy kandydat. W Polsce zawsze szuka się drugiego dna, ale to najlepszy na tym etapie kariery trener dla Igi. Widać że przyniósł on pozytywny skutek - mówi były tenisista.
Mimo to Polak nie znalazł uznania w oczach WTA. W plebiscycie na najlepszego trenera roku został pominięty. Nagrodę zgarnął szkoleniowiec trzeciej tenisistki sezonu Jessici Peguli.
- To nie są rzeczy wymierne i akurat te wyróżnienia takie są. Wymierne jest to, co dzieje się na korcie i na tym trzeba się koncertować. Jako komentator tego zupełnie nie śledzę. Trener David Witt, który prowadził Jessicę Pegulę, otrzymał tę nagrodę. Ze swoją zawodniczką też zrobił olbrzymi wynik - tłumaczy.
Co przyniesie następny rok?
W następnym roku na Idze Świątek spoczywać będą zdecydowanie większe oczekiwania. Czy jest w stanie zanotować kolejny znakomity sezon, taki jak w 2022 roku?
- Nie będzie o to łatwo, lecz jest to w jej zasięgu. Nie wykluczam, że takie sezony w przyszłości Iga zanotuje. Bilans zwycięstw do porażek, wygranych turniejów jest bardzo imponujący. Może mieć trudności, bo pojawiają się zawodniczki, które są w stanie jej zagrozić - opowiada komentator.
O wyśrubowanie nowych rekordów może być Świątek ciężko. - Ten rekord jest na tyle wysoki, że trudno może jej być wygrać 37 spotkań z rzędu. To pierwsza taka sytuacja w tym tysiącleciu i ona też pokazuje, jakiego kalibru to był wynik - ocenia Olejniczak.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Iga Świątek błyszczała na korcie. Zobacz jej kapitalne zagranie [WIDEO]