Nie ma sponsorów i mediów społecznościowych. Poznaj najbliższą rywalkę Świątek

Getty Images / Na zdjęciu: Cristina Bucsa
Getty Images / Na zdjęciu: Cristina Bucsa

Cristina Bucsa będzie najbliższą rywalką Igi Świątek w Australian Open. Hiszpanka nie jest znana szerszej publiczności. Nie otrzymuje nawet porządnego wsparcia sponsorskiego. Uwagę przykuwa rola ojca w jej wąskim teamie.

Hiszpańskie media określają wyczyny Cristiny Bucsy pocieszeniem po wycofaniu się z turnieju Pauli Badosy i szybkim odpadnięciu Garbinie Muguruzy. Bucsa najpierw przeszła kwalifikacje do Australian Open, a następnie w pierwszej rundzie pokonała Evę Lys 2:6, 6:0, 6:2. W kolejnym pojedynku sprawiła wielką niespodziankę, eliminując Biancę Andreescu (2:6, 7:6(7), 6:4). Trzecia runda to dla 25-letniej Hiszpanki życiowy sukces, który był poprzedzony wieloma zakrętami w karierze.

Mołdawskie korzenie

Cristina Bucsa urodziła się w Kiszyniowie. Gdy miała trzy lata jej rodzice zdecydowali, że przeprowadzą się do Hiszpanii. Rodzina zamieszkała w Kantabrii, a już w wieku pięciu lat Cristina rozpoczęła pierwsze treningi tenisowe.

Oprócz tego próbowała swoich sił w pływaniu i lekkoatletyce, ale ostatecznie postawiła na tenis. Od samego początku swojej przygody może liczyć na wielkie wsparcie ojca. To on jest jej trenerem, masażystą i specjalistą od naciągania rakiet. Dba także o odpowiednią dietę i przygotowanie fizyczne. Ivan Bucsa to po prostu człowiek instytucja.

ZOBACZ WIDEO: Wideo niesie się po sieci. Gwiazdor hip-hopu zrobiłby karierę w NBA?

Zawodniczka do 2015 roku reprezentowała Mołdawię, ale od tamtego czasu gra już pod hiszpańską flagą. Nigdy media nie zainteresowały się Bucsą na większą skalę, a ona sama mieszka w regionie, który nie słynie z tenisa.

- Mieszkając w Kantabrii, nie widzisz tam zbyt wiele tenisa, częściej patrzysz na niego w Madrycie, Barcelonie czy Walencji. Kiedy jeżdżę na turnieje i mówię, że mieszkam w Kantabrii, ludzie dziwią się, że mam tam tak dobry poziom wyszkolenia. Nie jestem osobą, która przywiązuje dużą wagę do mediów, naprawdę - tłumaczyła w rozmowie z puntodebreak.com.

Rozterki i brak pomocy finansowej

Początkowo poziom Bucsy w seniorskim tenisie nie gwarantował jej wielkich zarobków. Równocześnie zawodniczka studiowała psychologię i stanęła przed ważnym wyborem. Często terminy egzaminów pokrywały się choćby z eliminacjami do turniejów wielkoszlemowych. Ostatecznie wybór padł na tenis, lecz Hiszpanka długo nie mogła poradzić sobie z emocjami na korcie. Wściekała się głównie na porażki i to, że nie może grać na miarę swojego potencjału

Z czasem nauczyła się jak to wszystko kontrolować. Wtedy też mozolnie pięła się w górę rankingu WTA. W poniedziałek zadebiutowała w pierwszej setce zestawienia, plasując się dokładnie na setnej pozycji. Co istotne, Hiszpanka nie może liczyć na wsparcie sponsorów.

- W tej chwili nie mam nawet kontraktu na rakiety. Mój ojciec próbował rozmawiać z niektórymi markami, ale nigdy nie zwracali na nas większej uwagi. Czasami mówili nam, że przyślą nam jakieś rakiety, ale one nigdy nie dotarły - powiedziała dla puntodebreak.com.

Podobnie rzecz ma się z ubraniami. - Nie przywiązuję do tego większej wagi. Kupuję własne ubrania, które są dla mnie dobre przez 3-4 lata. Potem kupuję 3-4 rakiety, do których mam przeczucie, że będą mi służyć. Wiem, że są niżej notowani tenisiści, którzy mają to wszystko dzięki sponsorom, ale mi to nie przeszkadza - dodała.

"Marca" zauważa, że awans do trzeciej rundy Australian Open zapewni 25-letniej zawodniczce długo wyczekiwany oddech finansowy. Zasili bowiem swoje konto kwotą ponad 146 tys. euro. Być może wreszcie jakaś duża firma zainteresuje się tą tenisistką i pomoże na dalszym etapie kariery.

Nie potrzebuje mediów społecznościowych

Bucsa jest typem osoby, która mogłaby żyć bez smartfona i mediów społecznościowych. Nie ma Instagrama czy Twittera. Facebooka najchętniej także by nie zakładała, lecz tam szukała partnerek do gry w turniejach deblowych. Jaka sama podkreśla, woli się skupiać na treningach i tym, co musi poprawiać w swojej grze.

- Liczy się każdy kolejny mecz. Lubię opuszczać kort z poczuciem, że się poprawiłam względem poprzedniego pojedynku. Cieszę się, że jestem w pierwszej setce rankingu, ale to też nie jest coś stratosferycznego. Wciąż trzeba grać w kwalifikacjach do wielu turniejów - powiedziała w rozmowie z "Marcą".

Nieznana szerzej zawodniczka otrzyma nagrodę za walkę z wieloma przeciwnościami losu. W piątek zmierzy się w trzeciej rundzie Australian Open z liderką światowego rankingu Igą Świątek. Początek tego spotkania ok. godz. 4:30 polskiego czasu.

Dawid Franek, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Utalentowana Kanadyjka postraszyła Caroline Garcię. Niespodzianka w wykonaniu Donny Vekić

Komentarze (0)