Renesans polskiego tenisa? Potrzebujemy 5-7 lat

W jakim stanie jest obecnie tenis nad Wisłą? Na to pytanie SportoweFakty.pl od dłuższego czasu próbują znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Jak dobrze wiadomo, polski tenis nie jest idealny. - I nigdy nie będzie - zauważa Wojciech Andrzejewski, szef wyszkolenia Polskiego Związku Tenisowego, bo - jego zdaniem - "żaden kraj na świecie nie jest w stanie osiągnąć ideału". Jego zdaniem zmierzamy jednak w dobrym kierunku. - To prawda, że coś drgnęło - mówi nam.

Andrzejewski w dziesięciostopniowej skali stan naszego rodzimego tenisa dla portalu SportoweFakty.pl ocenił na "trzy, no może cztery". - Czy to oznacza, że coś drgnęło, że ruszyliśmy z miejsca? Tak, ale nie przekroczyliśmy nawet półmetka naszych oczekiwań - wyjaśnił.

Jeśli przyjąć, że dziesiątka to niedościgniony ideał, to oczekiwania kibiców są gdzieś na poziomie siedem, osiem - tak przynajmniej twierdzi Andrzejewski. - Dziesiątka to zwycięstwa w turniejach Wielkiego Szlema, awans do Grupy Światowej w Pucharze Davisa, posiadanie na liście ATP i WTA około 40-50 zawodników i zawodniczek czy chociażby miliony ludzi grających w tenisa w Polsce - wyjaśnia nam, a po chwili dodaje: - Oczywiście nie chodziłby o to, aby wygrywać wszystkie mecze, jakie są tylko rozgrywane, bo to jest zwyczajnie niemożliwe.

Potem szef wyszkolenia PZT powtórzył: - patrząc globalnie, na wszystko, co obecnie się dzieje, nasz tenis można ocenić na trójkę lub czwórkę. Według niego, ruszyliśmy z miejsca i nie prezentujemy już najniższego z możliwych poziomów. - Absolutnie nie jest to dno, nie jest to jeden! Sam sobie wbiłbym siekierę w plecy, gdybym tak powiedział. Nadal nie jestem jednak usatysfakcjonowany wszystkimi zachodzącymi zmianami i ich kierunkami - powiedział Andrzejewski i zastrzegł, że PZT czeka wiele ciężkiej pracy. Co jest ich celem?

- Dziesiątki nie osiągniemy chyba nigdy. Nie dlatego, że jesteśmy na to za słabi, ale uznajmy, że dziesięć to sytuacja idealna. A ideału nie jest w stanie osiągnąć żaden kraj na świecie - zawsze pojawi się gdzieś problem. Działanie na poziomie siedem-osiem to właśnie to, na co Polskę stać - odpowiada nasz rozmówca.

Na osiągnięcie zamierzonych celów potrzebne jest jednak sporo czasu. Ile dokładnie? Andrzejewski wzdycha ciężko i dopiero potem odpowiada: - Jeśli wszystko toczyłoby się po naszej myśli - czyli wszystko byłoby świetnie zorganizowane, a do tego mielibyśmy odpowiedni program działania - to myślę, że dojście do oczekiwanego stanu zajęłoby nam 5-7 lat - mówi Wojciech Andrzejewski, znów wzdycha, a potem dodaje: - Żyjemy jednak w Polsce, nacji niezorganizowanej i kłótliwej... - czy to oznacza, że na znaczące zmiany na lepsze poczekamy dłużej niż 5-7 lat? Na to wygląda...

Komentarze (0)