Bardzo długo na swój drugi mecz w Abruzji czekać musiał Filip Peliwo. Polak miał zmierzyć się w walce o awans do głównej drabinki z Gian Marco Moronim już w poniedziałek rano.
Na przeszkodzie stanęły jednak opady deszczu. Rozpoczęcie meczu przesuwano, aż w końcu przełożono spotkanie na wtorek. Tego dnia również zawodnicy musieli uzbroić się w cierpliwość.
W końcu jednak wyszli na kort, a urodzony w Kanadzie Peliwo zaczął od bardzo mocnego uderzenia. Dwa razy przełamał serwis rywala i wyszedł na prowadzenie 3:0 w secie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Później jednak to on dwukrotnie przegrał gema przy swoim podaniu i do głosu zaczął dochodzić przedstawiciel gospodarzy. Moroni poszedł za ciosem i zwyciężył w tej partii 6:4.
Włoch kontynuował dobrą grę również w drugim secie. Szybko przełamał rywala i prowadził już 3:0. Później nastąpiła seria aż trzech gemów z rzędu, w których punktował tylko jeden zawodnik.
Ostatecznie zajmujący 388. miejsce w rankingu ATP Włoch okazał się lepszy. Zwyciężył 6:4, 6:3 i to on znalazł się w głównej drabince. Miał 71 proc. skuteczności pierwszego podania, podczas gdy jego rywal tylko 55 proc. Popełniał także mniej błędów.
Przygoda Filipa Peliwo z turniejem w Abruzji była krótka. W pierwszej rundzie kwalifikacji rozegrał tylko cztery gemy z Davidem Perezem Sanzem. Przy stanie 4:0 Hiszpan skreczował.
Roseto degli Abruzzi, Abruzja (Włochy)
ATP Challenger 75, kort ziemny, pula nagród 73 tys. euro
wtorek, 18 kwietnia
II runda kwalifikacji:
Gian Marco Moroni (Włochy, 7) - Filip Peliwo (Polska, 5) 6:4, 6:3
Czytaj także:
- Carlos Alcaraz przed wyzwaniem. "Będę myślał o wszystkim, tylko nie o tym"
- Niespodzianka na początek w Monachium. Mistrz z Marrakeszu nie podbije bawarskiej mączki