W ubiegłym sezonie podczas półfinału Rolanda Garrosa z Rafaelem Nadalem Alexander Zverev doznał straszliwej kontuzji stawu skokowego. Po 12 miesiącach od tamtego wydarzenia Niemiec powrócił do miejsca, w którym był - w tegorocznej edycji paryskiego turnieju znów dotarł bowiem do 1/2 finału.
- Patrząc na zeszłoroczną historię, to niesamowite, że znów tu jestem w półfinale. Bardzo się cieszę, że dotarłem tak daleko - mówił, cytowany przez puntodebreak.com, po ćwierćfinałowym zwycięstwie nad Tomasem Martinem Etcheverrym (6:4, 3:6, 6:3, 6:4).
Po przyjeździe do Paryża Zverev przyznał, że wróciły do niego przykre ubiegłoroczne wspomnienia. Jednak wraz z rozwojem turnieju i zwycięstwami na korcie Philippe'a Chatriera, gdzie doznał tego koszmarnego urazu, wzmacniał się mentalnie.
- Gdy wychodzę na kort, chcę wygrać. Nie myślę o tym, co wydarzyło się przed rokiem, choć rozumiem, że muszę o tym mówić, bo jestem o to często pytany. Najważniejsze, że nie czuję bólu, bo jeszcze podczas turnieju w Miami nie mogłem robić wszystkiego, co chciałem - powiedział.
Niemiec powoli odzyskuje wysokie miejsce w tenisowej hierarchii, które naturalnie stracił w ostatnich miesiącach. - Czasami ważne jest, aby pamiętać, kim byłeś i jakie mecze wygrywałeś. Cieszę się, że jestem w tym samym miejscu, co rok temu, i że mam kolejną szansę, którą mam nadzieję wykorzystam.
W piątek tenisista z Hamburga zmierzy się z zeszłorocznym finalistą Rolanda Garrosa, Casperem Ruudem. Mecz rozpocznie się nie przed godz. 17:30.
- Roland Garros to turniej, który zaznaczyłem na czerwono w kalendarzu na ten rok. Jestem zadowolony z tego, jak mi idzie, ale zawody jeszcze się nie skończyły. Przede mną potencjalnie dwa mecze i każdy z nich będzie bardzo trudny - zastrzegł.
Drugi rozdział skandynawski derbów w Paryżu. Narracja była identyczna
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"