Feliciano Lopez od początku kariery był uznawany za nietypowego tenisistę. W przeciwieństwie do wszystkich rodaków najbardziej lubił występować nie na mączce, lecz na trawie. Na tej nawierzchni wygrał 87 oficjalnych meczów - najwięcej w historii ery zawodowego tenisa spośród hiszpańskich graczy.
I to właśnie na swojej ulubionej nawierzchni po raz ostatni odbijał piłkę jako zawodowiec. W czwartek, w ćwierćfinale turnieju ATP na Majorce, przegrał 4:6, 2:6 z Yannickiem Hanfmannem. Był to jego 996. mecz w głównym cyklu. Kolejnego już nie będzie.
- Ze względu na swoją tożsamość i styl gry byłem innym tenisistą - powiedział 41-letni Lopez, cytowany przez atptour.com. - Ale nie pracowałem specjalnie, by tak grać. Dorastałem jak większość Hiszpanów, trenując w Barcelonie. Takim zawodnikiem, innym niż reszta, stałem się w sposób naturalny.
Hiszpana wyróżniała także długowieczność i świetne przygotowanie fizyczne. Od Roland Garros 2002 do Wimbledonu 2022 nie opuścił żadnego turnieju wielkoszlemowego. 79. z rzędu występów w imprezach rangi Wielkiego Szlema jest rekordem wszech czasów.
- Czuję się dumny że przetrwałem 20 lat jako zawodowiec i nie straciłem żadnego sezonu, ale także z tego, iż wywarłem pozytywny wpływ na młodszych tenisistów, z którymi spędzałem czas - podkreślił.
Lopez zakończył karierę z bilansem 506 zwycięstw i 490 porażek. - Nie jestem kimś, kto ciągle patrzy w statystyki, ale kiedy wygrałem 500. mecz i zobaczyłem listę tenisistów, którzy to osiągnęli, pomyślałem, że to niesamowite. To gracze wzbudzający podziw w każdej epoce - zaznaczył.
Hiszpan zdobył siedem singlowych tytułów w głównym cyklu, w tym cztery na trawie, oraz 11 w deblu. Na poziomie wielkoszlemowym jego najlepsze wyniki w grze pojedynczej to ćwierćfinały Wimbledonu 2005, 2008 i 2011 oraz US Open 2015, a w podwójnej - triumf w Roland Garros 2016 w parze z Markiem Lopezem. W barwach reprezentacji narodowej czterokrotnie zdobył Puchar Davisa (sezony 2008-09, 2011 i 2019).
- Oczywiście, nie wszyscy mnie kochają. Lecz to normalne i nie jest czymś, do czego dążę. Ale jestem dumny, że pozostawię po sobie pozytywne wspomnienia, że byłem uprzejmym człowiekiem i trochę innym tenisistą - dodał.
Adios, Feliciano.
Amerykanie na fali w Eastbourne. Nerwy ze stali turniejowej "dwójki"
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #1. Zaskakujące wyznanie Adrianny Sułek. "Nie chciałam już trenować"