Chciała skończyć karierę. Potem pokonała Williams i zszokowała Australię

Pierwszą rywalką Igi Świątek podczas tegorocznego Wimbledonu będzie Lin Zhu. Chinka zszokowała tenisowy świat na początku sezonu. Wcześniej była bliska zakończenia kariery.

Mateusz Wasiewski
Mateusz Wasiewski
Lin Zhu Getty Images / Robert Prezioso / Na zdjęciu: Lin Zhu
Iga Świątek rozpocznie tegoroczne zmagania w Wimbledonie od starcia z reprezentantką Chin. Na jej drodze w pierwszej rundzie londyńskiego turnieju stanie Lin Zhu - 29-latka, która rozgrywa życiowy sezon.

Zhu obecnie zajmuje 33. lokatę w rankingu WTA. To jej najwyższa pozycja w dotychczasowej karierze. Postęp w grze i osiąganych wynikach przyszedł jednak po latach przeciętności.

Jako młoda tenistka Lin Zhu była uważana za duży chiński talent. Nie bez powodu 20-letnia wtedy podopieczna Tima Nichollsa wystąpiła w turnieju wschodzących gwiazd obok takich osób jak Naomi Osaka, Ons Jabeur czy Caroline Garcia.

Niestety zderzenie z profesjonalnym tourem okazało się dla niej bolesne. Bardzo długo bez powodzenia próbowała przedostać się do czołowej setki rankingu. Zhu popadła w tenisowy marazm, uczestnicząc w turniejach niższych rang, bez jakichkolwiek większych sukcesów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa

Zwątpienie i punkt zwrotny

- Czy tenis to droga dla mnie? Myślałam, że nie jestem wystarczająco dobra w tej dyscyplinie. Chciałam zakończyć karierę - odniosła się do swoich krytycznych momentów druga rakieta Chin. - Moja rodzina i przyjaciele nigdy jednak we mnie nie zwątpili. Wierzyli, że mogę być lepszą zawodniczką, sprawiali, że codziennie stawałam się lepszą osobą - dodała.

Tak oto nadeszła druga połowa 2022 roku. Lin Zhu zbudowała najwyższy ranking w karierze - wspięła się na 58. miejsce. Uważa, że punktem zwrotnym w jej karierze okazał się październikowy mecz drugiej rundy turnieju WTA w Guadalajarze. Mimo że przyszła rywalka Świątek przegrała 1:6, 2:6 z Darią Kasatkiną, to poczuła, że może iść do przodu.

- Każdy gem był bardzo wyrównany, z ogromną liczbą wymian. Po meczu pomyślałam, że czemu by nie uwierzyć w swoją lepszą grę. Postanowiłam, że zacznę być bardziej agresywna, pewna swoich umiejętności - mówiła Chinka.

Usłyszał o niej cały świat

Rok 2023, a właściwie jego początek, na dobre zmienił przebieg kariery opisywanej tenisistki. W pierwszym turnieju sezonu, w Auckland, przeszła przez dwie rundy. W drugiej pokonała samą Venus Williams, co nie przeszło bez echa, pomimo faktu, że dla Amerykanki to był i wciąż jest schyłek kariery.

Najgłośniej o Azjatce zrobiło się podczas tegorocznego Australian Open. Tam dotarła aż do czwartej rundy. W trzeciej pokonała Marię Sakkari. Była to pierwsza wygrana Lin z zawodniczką czołowej dziesiątki rankingu.

- Teraz wierzę, że mogę pokonać zawodniczkę o takiej klasie. To nie koniec - zapewniła w pomeczowym wywiadzie.

I faktycznie poszła za ciosem. W Hua Hin tuż po zmaganiach w Australii wygrała pierwszy turniej WTA w karierze, pokonując w finale Łesię Curenko.

W tym roku oczywiście ustanowiła też swój życiowy ranking. Obecnie to 33. zawodniczka świata. Czy zagrozi Idze Świątek w pierwszej rundzie trzeciego w tym roku turnieju wielkoszlemowego? Mimo wszystko nie powinna, bo na trawie raczej nie czuje się najlepiej. W tym roku na tej nawierzchni przegrała też już z inną Polką - Magdaleną Fręch.

Czytaj także:
Agnieszka Radwańska wraca na Wimbledon. Zagra u boku legendy

Czy Iga Świątek pokona Lin Zhu w dwóch setach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×