"Po prostu żałosna". Sabalenka zrównana z ziemią

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka

Aryna Sabalenka nie chce odpowiadać na pytania związane z wojną w Ukrainie. Krytycznie na temat wiceliderki rankingu WTA wypowiedział się Serhij Stachowski, były czołowy tenisista naszych wschodnich sąsiadów.

W lutym 2022 roku Ukraina została zaatakowana przez oddziały rosyjskie wspierane przez wojska białoruskie. Świat sportu odpowiedział wykluczając sportowców z krajów agresora. W tenisie Białorusini i Rosjanie mogą rywalizować jako neutralni. To gwarantuje im prawo gry w najważniejszych turniejach sezonu.

Choć od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę minął już ponad rok, to niektórzy rosyjscy i białoruscy tenisiści mają problem z mówieniem prawdy na temat tego, co dzieje się u ich sąsiadów. W tym gronie jest Aryna Sabalenka, która przed rozpoczęciem Wimbledonu 2023 poinformowała, że nie będzie odpowiadać na pytania dotyczące wojny. Jej postawę mocno skrytykował w rozmowie z "The Guardian" Serhij Stachowski.

- Minął rok, a Sabalenka nadal nie chce udzielić jednoznacznej odpowiedzi, czy potępia zbrodnie popełniane przez jej kraj. Można powiedzieć, że w zeszłym roku jej zachowanie było poniekąd usprawiedliwione. Ludzie bali się o swoje rodziny, o swoich bliskich. Dodatkowo byli ścigani za mówienie głośno o wojnie. Tylko że od tego czasu minęło już półtora roku. Mieli więc szansę wyjechać i zabrać ze sobą rodziny - stwierdził były 31. tenisista świata.

Stachowski nie popiera również tego, że Sabalenka stara się przedstawić siebie jako ofiarę wojny. Było to widać w Paryżu po meczu z Eliną Switoliną, gdy Ukrainka nie podała Białorusince ręki po meczu. - Sposób, w jaki Sabalenka przedstawia siebie jako ofiara w tej sytuacji, jest po prostu żałosny - wyznał Ukrainiec i dodał, że jest zawiedziony postawą wielu tenisistów. - Mogę powiedzieć, że straciłem szacunek do wielu ludzi, z którymi rywalizowałem. Nie jako zawodnik, ale jako człowiek.

W ubiegłym sezonie organizatorzy Wimbledonu nie dopuścili do startu Białorusinów i Rosjan. W tym roku już nie doszło do takiej sytuacji. - W zeszłym roku Wimbledon wykazał się wielką odwagą. Działacze byli pionierami pod względem tego, co powinno być dobre a co złe. Niestety, nie znaleźli wsparcia we własnych szeregach. Mówię o turniejach wielkoszlemowych. Potem mieliśmy szczególnie smutną sytuację, w której ATP i WTA ukarały za to Wimbledon grzywną - powiedział Stachowski.

Czytaj także:
Tak wygląda sytuacja Igi Świątek. Zobacz ostatni ranking WTA przed Wimbledonem
Stagnacja Huberta Hurkacza. Młodzi Polacy złamali kolejne bariery

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ cudne uderzenie. Ręce same składają się do braw