Hubert Hurkacz od jakiegoś czasu powoli dryfuje w dół rankingu ATP. Polski tenisista wypadł z czołowej dziesiątki i nie brakuje opinii, że lada moment znajdzie się jeszcze niżej. Tomasz Wolfke w rozmowie z nami określił, w którym miejscu światowej hierarchii znajduje się 26-letni tenisista.
- Patrząc obiektywnie na niego, jako zawodnika, nie kierując się tym, że jest Polakiem, myślę, że limit górny w przypadku Hurkacza to załapanie się do ATP Finals. Raz ta sztuka udała się za sprawą kontuzji jednego z zawodników czołowej ósemki. Ponadto czasami Hubert może wygrać duży turniej, typu Miami, awansować do półfinału Wimbledonu, co również się zdarzyło. Jego ostatni występ na kortach brytyjskich był dobry. Hurkacz zrobił, co mógł, ale widocznie to jeszcze nie czas, by pokonać Novaka Djokovicia – mówi Tomasz Wolfke, autor wielu książek i komentator sportowy.
Nie ma mocnych, gdy staje w polu serwisowym
Według naszego rozmówcy, jest element gry, w którym od Hurkacza mogą uczyć się prawie wszyscy. – Takich, którzy dobrze serwują, jest więcej niż sam Hubert Hurkacz. Jemu kryzysy w polu zagrywki zdarzają się jednak niezwykle rzadko. To na pewno odróżnia polskiego tenisistę od reszty. Ponadto potrafi wychodzić z niewygodnych sytuacji, na przykład, gdy rywal jest o krok od przełamania i prowadzi 40.:15 To wszystko czyni Hurkacza jednym z najlepszych tenisistów na świecie pod względem serwisu. W takiej klasyfikacji zestawiłbym Huberta wyżej niż w ogólnym rankingu – ocenia Wolfke.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
To nie wystarcza, by Polak piął się w górę. - Szczerze mówiąc, nie wiem, co musiałoby się zmienić w tenisie Hurkacza, żeby stał się jednym z pięciu najlepszych zawodników świata. Stać go, by zagrać te dwa, trzy bardzo dobre turnieje w ciągu roku, ale na tym koniec. Niestety w bardzo ważnych chwilach, w meczu z Djokoviciem ręka Polaka się zatrzęsła i zawiódł go właśnie chwalony przeze mnie serwis. Takie sety jak choćby ten pierwszy Hubert powinien domykać zwycięstwem – tłumaczy komentator.
Wolfke kontynuje. - Djoković był do pokonania, ale z drugiej strony, patrząc na całość jego kariery, Serba trzeba przysłowiowo dobijać osinowym kołkiem. Nawet trzy piłki meczowe przeciw niemu nie oznaczają wygranej i trzeba pozostać mocno skupionym. Absolutnie nie wieszałbym psów na Hubercie. Niemniej trzeba uczciwie powiedzieć, że w tamtym spotkaniu pojawiła się szansa na zwycięstwo, której nie wykorzystał – dodaje.
"Wydaje się być dużym dzieckiem. Brakuje mu genu zabójcy"
Hurkacz w przeciwieństwie do Świątek jest zdecydowanie bardziej skryty. Na temat jego charakteru wypowiadało się wielu ekspertów. W tym także tych biegłych w dziedzinie psychologii.
- Hubert jest odbierany przez wielu w taki, a nie inny sposób. Wydaje się być dużym dzieckiem. Wprawdzie powolutku dojrzewa wraz z wiekiem, co jest procesem naturalnym, ponieważ ma już 26 lat. Cały czas jednak jest pogodnym, dużym dzieciakiem. Ma po prostu inny charakter, trudno powiedzieć, że zły, po prostu inny. A w zawodowym sporcie lepiej mieć usposobienie Djokovicia, który jest bezwględnym killerem. Z Serba aż tryska ambicja, robi wszystko, żeby zwyciężyć. Po Hubercie nie widać aż takiej determinacji – powiedział z kolei Wolfke.
Jego zdaniem Polak czasami sprawia wrażenie takiego, który nie jest w stu procentach skoncentrowany na tym, żeby wygrać. - Jak przegra piłkę, wygląda jakby to nie była tragedia. Serb w takich sytuacjach postępuje zupełnie inaczej. Wystarczy spojrzeć na zachowania Djokovicia w końcówkach meczów, jego krzyki, wymowne gesty. Gdy jednak zdał sobie sprawę, że nie pokona Miedwiediewa, nie wygra US Open i nie zdobędzie wielkiego szlema, po prostu się popłakał. Widać jego ogromną determinację. Hubertowi brakuje na korcie genu "zabójcy" – podsumował Tomasz Wolfke.
Zobacz także:
- Mecz gigantów. Polak dał popis tenisa
- To zgubiło Igę Świątek. "Jest jeszcze pole do poprawy"