Sobota to dzień półfinałów w turnieju w Montrealu. W pierwszym doszło do starcia Igi Świątek z Jessicą Pegulą (WTA 3). Tenisistki wyszły na kort po godz. 18:30 czasu polskiego. W ich ostatnim spotkaniu, w lutym w finale w Dosze, zdecydowanie lepsza była Polka (6:3, 6:0). Ich bitwa w Kanadzie była thrillerem. Długo zapowiadało się na porażkę raszynianki w dwóch setach. Podniosła się i doprowadziła do trzeciego seta, ale w nim roztrwoniła prowadzenie 4:2 i przegrała 2:6, 7:6(4), 4:6.
Spotkanie rozpoczęło się od całej serii obustronnych przełamań. Świątek oddała podanie wyrzucając forhend. Po chwili Polka nie wykorzystała trzech break pointów, ale przy czwartym dobrą akcję zakończyła smeczem. Trzeci i czwarty gem również zakończyły się przełamaniem.
W wymianach Świątek nie radziła sobie zbyt dobrze. Szwankował forhend, a bekhend też był niestabilny. Nawet, gdy wypracowała sobie przewagę to miała problemy z kończeniem akcji. Forhendowy błąd kosztował ją stratę podania w piątym gemie. Jako pierwsza z serwisem uporała się Pegula i objęła prowadzenie 4:2.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #5. Konrad Bukowiecki: Kończyłem karierę kilkadziesiąt razy
Polka szarpała się ze swoją grą. W siódmym gemie odparła trzy break pointy przy 0-40, ale straciła dwa kolejne punkty i znów została przełamana. Pegula przezwyciężyła impas z początku meczu i prezentowała dużą pewność w wymianach. Dobrze zmieniała kierunki i nie popełniała prostych błędów. W ósmym gemie Amerykanka bez najmniejszych problemów zakończyła seta. Ostatni punkt zdobyła asem.
Na otwarcie II partii Świątek po raz pierwszy w meczu utrzymała podanie. Po chwili pokazała swoją wyższość w bitwie na bekhendy i zaliczyła przełamanie na 2:0. Przy swoim serwisie wciąż czuła się niepewnie. W trzecim gemie Polka odparła trzy break pointy, ale czwarty został przez Pegulę wykorzystany efektownym forhendem.
Amerykanka nie grała wielkiego tenisa, po prostu utrzymywała piłkę w korcie i niewiele więcej musiała robić, ale też popełniała błędy. W czwartym gemie oddała podanie pakując bekhend w siatkę. Świątek nie mogła przezwyciężyć bezsilności. Podwójny błąd kosztował ją stratę serwisu. Przestrzelony wolej i wyrzucony bekhend sprawiły, że oddała podanie przy 3:3.
Świątek miała momenty, gdy mogła złapać swój rytm. W ósmym gemie zdobyła cztery punkty z rzędu i pięknym forhendem zaliczyła przełamanie powrotne. To były jednak tylko przebłyski. Wyrzucony przez Polkę forhend dał Peguli prowadzenie 5:4. Oczywiście Polka nie złożyła broni, bo zawsze walczy do końca. Kapitalne akcje, w tym kończący return pozwoliły jej wyrównać na 5:5.
Po chwili Świątek zaskakująco łatwo, jak na dotychczasowy przebieg meczu, utrzymała podanie. Pegula zachowała spokój i doprowadziła do tie breaka. W nim było 4-2 dla Amerykanki, ale Świątek pokazała klasę i zdobyła pięć punktów z rzędu. Przy pierwszej piłce setowej bardzo dobrze skonstruowaną akcję zakończyła smeczem.
Początek III seta był piorunujący w wykonaniu Świątek. Zdobyła osiem punktów z rzędu i prowadziła 2:0. Później już tak dobrze nie było. Pegula wyrównała na 2:2 głębokim returnem wymuszającym błąd. To już była Polka, którą kibice lubią oglądać. Wydawało się, ż będziemy świadkami spektakularnej metamorfozy. Raszyniance długo gra kompletnie się nie układała, ale pokazała skuteczny tenis, gdy widmo porażki zajrzało jej w oczy.
Liderka rankingu zdecydowanie ograniczyła liczbę błędów i na chwilę odnalazła skuteczność w ataku. Dwie świetne akcje dały jej przełamanie na 3:2. Jednak okres dobrej gry nie potrwał długo. W końcówce górą była większa stabilność Peguli, która w kluczowych momentach mogła polegać na swoim serwisie. Od 4:2 Świątek straciła cztery gemy z rzędu. Przy 4:3 Polka oddała podanie pakując forhend w siatkę. As dał Amerykance prowadzenie 5:4. Świątek zadrżała ręka, zrobiła dwa proste błędy i odpadła z turnieju.
Spotkanie trwało 2,5 godziny. Pegula zaserwowała sześć asów, a Świątek miała dwa. Polka wykorzystała osiem z 12 break pointów. Amerykanka na przełamanie zamieniła 11 z 19 okazji. Obie tenisistki posłały po 31 kończących uderzeń. Świątek zanotowano 35 niewymuszonych błędów, a Pegula zrobiła ich tylko 21.
Pegula poprawiła na 3-5 bilans meczów ze Świątek. Jest to jej drugie zwycięstwo nad liderką rankingu w tym roku. W styczniu Amerykanka wygrała 6:2, 6:2 w ramach drużynowego turnieju United Cup.
Pegula osiągnęła siódmy finał w WTA Tour. Będzie miała szansę na trzeci tytuł, drugi rangi WTA 1000 (Guadalajara 2022). W 2019 roku triumfowała w Waszyngtonie, a po drodze pokonała Świątek, która wówczas była notowana na 66. miejscu w rankingu. W niedzielnym finale w Montrealu rywalką Amerykanki będzie Jelena Rybakina lub Ludmiła Samsonowa.
National Bank Open presented by Rogers, Montreal (Kanada)
WTA 1000, kort twardy, pula nagród 2,788 mln dolarów
sobota, 12 sierpnia
półfinał gry pojedynczej:
Jessica Pegula (USA, 4) - Iga Świątek (Polska, 1) 6:2, 6:7(4), 6:4
Czytaj także:
Sabalenka pokonana. Wielka sensacja w Montrealu
To był piękny marsz Polki. Zatrzymała ją Belgijka