Odniósł się do błędów Świątek. "Nie było żadnych wątpliwości"

PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek pokonała Rebeccę Peterson i awansowała do drugiej rundy US Open. Popełniła jednak piętnaście niewymuszonych błędów. Szwedka tylko jeden więcej. - Ale nie ma co bić na alarm - uspokaja Adam Romer, redaktor naczelny magazynu Tenisklub.

Spotkanie pierwszej rundy US Open, w którym Iga Świątek zmierzyła się ze Szwedką Rebeccą Peterson, zajmującą 86. miejsce w rankingu WTA, nie trwało nawet godziny.

Rywalka raszynianki została zmieciona z kortu, była w stanie wygrać raptem jednego gema. - Widać, że Iga jest w dobrej formie i właściwie przygotowała się do turnieju. To spotkanie można nazwać swoistą rozbiegówką - mówi Adam Romer, redaktor naczelny magazynu Tenisklub. - Zawsze mecz jest lepszy od treningu, ale trudno nawet powiedzieć coś więcej na temat tego spotkania. Od początku do końca Polka dominowała na korcie i nie było wątpliwości, kto sięgnie po zwycięstwo w meczu. Spodziewam się, że w drugiej rundzie będzie bardzo podobnie. Daria Saville, czyli Gawriłowa, to nie jest tenisistka, która może oprzeć się Idze. Samo jej doświadczenie nie wystarczy - uważa Romer.

Treningowy mecz Igi

Polka w całym spotkaniu wiele razy eksperymentowała i łącznie popełniła piętnaście niewymuszonych błędów. Szwedka tylko jeden więcej. Czy można mieć przez to jakiekolwiek powody do obaw?

- Trzeba się cieszyć z gry Igi. W takim meczu, w którym prowadzi się od samego początku wysoko, czasami próbuje się różnych nietypowych rozwiązań, aby przetestować nowe warianty rozegrania akcji. W związku z tym nie przejmowałbym się błędami Igi. Taki mecz można, a wręcz powinno się wykorzystać do tego, by pewne rozwiązania przetestować. Nie ma żadnych przesłanek, by bić na alarm - mówi Romer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"

Świątek czuła się bardzo swobodnie. Potrafiła sobie radzić nawet w trudnych sytuacjach. - Iga zrobiła sobie w pewnym sensie trening, tyle że na US Open. Spójrzmy na liczbę zagranych skrótów. Mam wrażenie, iż było ich więcej niż przez pół Rolanda Garrosa - zauważa nasz ekspert.

- Było widać, że Iga nie patrzy na wynik, gdy przegrywa. Skupia się na jednym punkcie, co jasno pokazały gemy, w których przegrywała 0:40, by ostatecznie rozstrzygnąć je na swoją korzyść. W tym elemencie jest podobna do Rafaela Nadala, do którego często się ją porównuje. W takich chwilach to widać - dodaje.

"Presja ją zmotywuje"

W drugiej rundzie liderka rankingu zmierzy się z Darią Saville. W trzeciej (raczej trudno zakładać, że Świątek polegnie w pojedynku z Australijką) zaś z Lauren Davis lub Kają Juvan. - Pierwszy prawdziwy sprawdzian przyjdzie najwcześniej w trzeciej albo czwartej rundzie. Z taką formą Iga nie powinna mieć żadnych problemów, żeby przebrnąć przez pierwszy tydzień gier. Dopiero w drugim przyjdzie czas na weryfikację jej dyspozycji, być może w ćwierćfinale z Coco Gauff - zauważa Romer.

Stawką tegorocznego US Open jest nie tylko obrona tytułu, ale również pozycji liderki rankingu WTA. Główna rywalka Polki o status najlepszej zawodniczki listy światowej, czyli Aryna Sabalenka, wyjdzie na kort dopiero w środę i zmierzy się z Maryną Zaniewską.

- To nie pierwsza sytuacja, kiedy Iga broni statusu liderki światowego tenisa. Istniała groźba, że Sabalenka przeskoczy ją na Wimbledonie. Sytuacja jest jasna. Zawodniczka, która w US Open zajdzie dalej, będzie na szczycie klasyfikacji. Myślę, że to motywuje Igę, a na pewno nie przytłacza. Polka jest nadal zdolna do wielkich rzeczy, ale po jednym meczu nie da się przewidzieć, jak wypadnie w całym turnieju - podsumował Adam Romer.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Hurkacz wygra US Open?! Co za prognoza legendy. "Jest dla mnie trzecim tenisistą świata"
Ma już dość. Domaga się wykluczenia Sabalenki z turniejów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty