Hurkacz zafundował horror, który może być przełomowy [OPINIA]

Marc-Andrea Huesler prawie zgotował piekło Hubertowi Hurkaczowi. Polak był o włos od kompromitacji, ale w decydujących chwilach udowodnił swoją wartość i ostatecznie pokonał Szwajcara. Tylko, że trudno popadać z tego powodu w hurraoptymizm.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Hubert Hurkacz Getty Images / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Niby losowanie korzystne, rywal mało wymagający, a jednak powtórka z rozrywki. Powinno być szybkie 3:0, skończyło się na kolejnym dreszczowcu (4:6, 5:7, 7:6, 6:3, 6:1). Marc-Andrea Huesler nigdy wcześniej nie przebrnął przez pierwszą rundę turnieju wielkoszlemowego (próbował pięć razy), tymczasem w pojedynku przeciwko Hubertowi Hurkaczowi już witał się z gąską.

Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Wrocławianin pozwalał rywalowi na wszystko. Choć uchodzi za najlepiej serwującego tenisistę świata, przegrał już pierwszy gem przy swoim podaniu. Gdyby Szwajcar udźwignął presję i utrzymał przewagę przełamania, zamknąłby spotkanie w trzech setach. Zadanie jednak go przerosło. Na szczęście.

Ostatecznie Hurkacz zdołał uchronić się od największej kompromitacji w karierze i klęski w konfrontacji z rywalem, który w tym sezonie przegrał dwa razy więcej spotkań, niż wygrał.

Sam Wojciech Fibak przed rozpoczęciem US Open podkreślał, że wierzy w awans Polaka do finału imprezy. Okrzyknął go nawet trzecim obecnie najlepszym tenisistą świata na kortach twardych (więcej -> TUTAJ).

Nic dziwnego. Po fascynujących bojach z liderem rankingu światowego Carlosem Alcarazem i zaciętej batalii z legendarnym Novakiem Djokoviciem na Wimbledonie można dojść do takich wniosków.

Hurkacz natomiast niezmiennie cierpi na tę samą przypadłość. Prędzej, tak jak w Cincinnati, błyskawicznie odprawi Stefanosa Tsitsipasa w nieco ponad godzinę, niż małym nakładem sił upora się ze zdecydowanie niżej notowanym i w ostatecznym rozrachunku dużo słabszym od siebie rywalem. Zwłaszcza w turnieju wielkoszlemowym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

Jedno trzeba Hurkaczowi przyznać. Z takich tarapatów, w jakie wpadł wychodzą tylko najwięksi mistrzowie. Polak przekuł frustrację, która go zalewała w siłę. Najpierw ofiarą padła rakieta, a wkrótce potem Huesler. Polak zmienił swoją grę o 180 stopni i rozbił Szwajcara w pył, choć zupełnie nic tego nie zapowiadało.

Potem zrobił to, co powinien zrobić na samym początku. Zachował zimną krew i zmiótł przeciwnika z kortu. Nie dał mu zamknąć spotkania, rozniósł do zera w tie-breaku i odebrał wszystkie atuty. Następnie wygrał kolejną partię, a w ostatniej pozwolił Szwajcarowi zgarnąć jednego gema na otarcie łez. Huesler nie istniał. Nie można było od razu?

Wtedy nie zostałaby zachowana tradycja. Do drogi przez mękę Hurkacza w początkowych rundach pozostaje się tylko przyzwyczaić. Parę lat temu podobnie mieli polscy szczypiorniści.  Za to ostatnie sety mogą napawać optymizmem i z pewnością nie jednemu przywróciły wiarę. Hurkacz ma tendencję zwyżkową. Lubi się rozpędzać z meczu na mecz. Prognoza Fibaka wciąż może okazać się prorocza, a Nowy Jork odczarowany.

Trzeba mieć świadomość, że silniejsi rywale nie wybaczą takich kryzysów, jak ten z Hueslerem, który trwał dwa i pół seta. Niewykluczone, iż będzie miał on charakter symboliczny. Niekiedy los pisze najbardziej zdumiewające scenariusze. Jeśli Hurkacz, jako pierwszy Polak dojdzie do finału męskiego turnieju wielkoszlemowego, choć był o włos od sensacyjnego odpadnięcia w pierwszej rundzie, kibice będą wspominali tegoroczne US Open po wsze czasy. Do tego jednak bardzo daleka droga.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Świątek ma nad czym pracować. "Istnieje większe prawdopodobieństwo, że nie wygra US Open"
Hurkacz wygra US Open?! Co za prognoza legendy. "Jest dla mnie trzecim tenisistą świata"

Czy Hubert Hurkacz awansuje do finału US Open?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×