Druga tenisistka świata zaliczyła nie najlepszy debiut w turnieju WTA 500 w Tokio. Co prawda Polka wygrała z Mai Hontamą (6:4, 7:5), ale jednocześnie walczyła sama ze sobą. W całym meczu popełniła ponad czterdzieści niewymuszonych błędów.
W kolejnym spotkaniu na Igę Świątek czekała dużo wyżej rozstawiona tenisistka. Do tego starcia Weronika Kudermetowa zagrała z Polką trzykrotnie, za każdym razem doznając porażki. Dość powiedzieć, że ugrała w tych pojedynkach 10 gemów... łącznie.
Tym razem spodziewaliśmy się jednak dużo trudniejszego meczu, z niepokojem patrząc na to, co działo się podczas starcia z Hontamą.
ZOBACZ WIDEO: Przejął piłkę od bramkarza i stało się to. Niewiarygodny rajd
Początek potwierdził zmartwienia kibiców raszynianki. Świątek weszła w mecz w takim stylu, jaki zaprezentowała na przestrzeni całego spotkania z Hontamą. Popełniała bardzo dużą liczbę niewymuszonych błędów. Po trzech gemach miała na swoim koncie już sześć zepsutych forhendów.
Taktyka Rosjanki wydawała się oczywista. 19. tenisistka świata grała właśnie na stronę forhendową Biało-Czerwonej. A Iga czuła się przy tych zagraniach bardzo niepewnie.
Kudermetowa dobrze serwowała. Z linii końcowej nie robiła przy tym nic specjalnego. Świątek za to miała problem z returnem, a w grze z głębi kortu bardzo się spieszyła. Polka wygrała pierwszego gema dopiero przy stanie 4:0. Potem utrzymała jeszcze raz swój serwis, ale to było za mało.
Nasza tenisistka miała na koniec jedną szansę na przełamanie powrotne. 26-letnia rywalka pomogła sobie jednak podaniem. Z kolei Iga Świątek wciąż wyglądała jak nie ona - zakończyła tego seta z 3 uderzeniami kończącymi i aż 20 niewymuszonymi błędami...
Wejście naszej zawodniczki w drugą partię dało nadzieję na to, że czeka nas zwrot akcji. Wyżej notowana z tenisistek zaczęła popełniać nieco mniej błędów. W niektórych momentach pokazywała "swoją grę" - pewny forhend, dynamikę w akcjach z linii końcowej, agresywny i efektywny return.
Świątek wygrała trzy pierwsze gemy drugiego seta, tracąc tylko trzy punkty. I choć Polka cały czas miewała przestoje oraz fragmenty słabej gry, to mogliśmy mieć nieco większą (choć wciąż niedużą) pewność co do tego, kogo łupem padnie ta partia.
Druga zawodniczka w rankingu WTA nieźle serwowała i, co jeszcze ważniejsze, skutecznie przeciwstawiała się dobremu podaniu przeciwniczki. Dołożyła do tego kilka bardzo dobrych ofensywnych akcji. A Kudermetowa? Cały czas prezentowała przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby poziom z linii końcowej kortu.
Czterokrotna triumfatorka wielkoszlemowa nieco podniosła poziom gry, a Rosjanka pozostała na tym samym, nie najlepszym, poziomie. Efekt? 6:2 dla Igi Świątek.
Niepokojąco rozpoczął się decydujący set ćwierćfinału WTA 500 w Tokio. Polka znów zaczęła popełniać bardzo proste błędy. Niezwykle bolesny okazał się trzeci gem tej partii. Nasza tenisistka walczyła w nim z samą sobą.
Musiała bronić trzech break pointów. Niestety, dla Weroniki Kudermetowej to było do trzech razy sztuka. Co gorsza, 22-latka z Raszyna na sam koniec gema popełniła podwójny błąd serwisowy. Przełamanie dodało tenisistce z drugiej dziesiątki dużej wiary.
Przeciwniczka podopiecznej trenera Wiktorowskiego prezentowała świetny poziom serwowania. Świątek trudno było cokolwiek zrobić przy jej pierwszym serwisie. Dokładając do tego falowanie w grze Polki, doszliśmy do krytycznego momentu. Starsza z zawodniczek prowadziła 5:3.
Świątek od stanu 0-30 utrzymała swoje podanie, rozgrywając jedną genialną akcję. To jednak na nic się zdało. Kudermetowa sprawiła ogromną sensację i odniosła wielki triumf.
Toray Pan Pacific Open Tennis, Tokio (Japonia)
WTA 500, kort twardy, pula nagród 780,6 tys. dolarów
piątek, 29 września
Ćwierćfinał gry pojedynczej:
Weronika Kudermetowa (8) - Iga Świątek (Polska, 1) 6:2, 2:6, 6:4
Czytaj także:
Wielki tenis wrócił do Pekinu. Andy Murray doprowadzony do frustracji
Wielka rywalka Świątek na ustach świata po tym, co zrobiła po meczu