Wrzesień nie był udany dla Igi Świątek. Polska tenisistka odpadła w IV rundzie US Open, po czym straciła pozycję liderki światowego rankingu. Następnie w Tokio odpadła w ćwierćfinale.
Z Japonii Świątek poleciała do Chin, gdzie od początku prezentuje się znacznie lepiej. Pewnie wyeliminowała Sarę Sorribes i Warwarę Graczewą.
W meczu III rundy zmierzyła się - po raz pierwszy w karierze - z Magdą Linette. Nie dała żadnych szans swojej rodaczce, oddając jej zaledwie dwa gemy (6:1, 6:1).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta
- Jako poznaniak czułem trochę niedosytu po występie Magdy. W czasie spotkania wydawała się stremowana i spięta. Nie nastąpiło rozluźnienie - tłumaczył Wojciech Fibak w rozmowie z "Faktem".
Były tenisista zdradził ponadto, że przed meczem Świątek z Graczewą napisał do trenera Polki Tomasza Wiktorowskiego. Przyznał, że wierzy w przełamanie Igi oraz że rywalka nie zdobędzie więcej niż pięciu gemów.
- Tomek potem odpisał, że rzeczywiście trafiłem. Wierzę w to, że Iga rozpocznie wielki comeback. Wszyscy wierzymy, że Iga wróci na szczyt - zakończył.
Kolejny mecz Iga Świątek rozegra w piątek, 6 października o godz. 6:30 czasu polskiego. W ćwierćfinale turnieju w Pekinie zmierzy się z Caroline Garcią.
Czytaj także:
- Pokonała Świątek na Wimbledonie. Jej słowa mogą zaskakiwać
- Gauff idzie jak burza. Właśnie pobiła rekord Świątek