Jeszcze przed rozpoczęciem WTA Finals Iga Świątek zajmowała w rankingu WTA drugą lokatę. Przed imprezę w meksykańskim Cancun przeszła jednak jak burza. Najpierw wygrała wszystkie trzy spotkania grupowe, następnie w półfinale ograła Arynę Sabalenkę, a w finale straciła zaledwie jednego gema w starciu z Jessicą Pegulą.
To pozwoliło naszej tenisistce ponownie zdystansować Sabalenkę w rankingu. Świątek już drugi rok z rzędu kończy rozgrywki, będąc na samym szczycie. W pełni na to zasłużyła, a występ w Cancun był wisienką na torcie tego sezonu.
I to tym bardziej że pozostałe zawodniczki miały spore problemy, by odnaleźć się na świeżo wybudowanym korcie w Cancun i jednocześnie radzić sobie w tak specyficznych warunkach atmosferycznych. Właśnie na ten fakt najbardziej zwraca uwagę Chanda Rubin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siłownia stała się jej pasją. Tak trenuje Rozenek-Majdan
- Grać coraz lepszy tenis w takich warunkach, grać coraz lepiej z każdym kolejnym spotkaniem, pomimo fatalnych warunków (...) Było tak deszczowo i wietrznie. Momentami to wydawało się niemożliwe, żeby kontrolować piłkę, a Świątek i tak szła po swoje i grała w taki sposób, jaki sobie zaplanowała. To było dla mnie najbardziej imponujące. Była lepsza z każdym kolejnym meczem - powiedziała była amerykańska tenisistka Chanda Rubin, cytowana przez serwis tennisuptodate.com.
Amerykanka nie ma wątpliwości, że 22-latka zasługuje na prowadzenie w rankingu WTA. - Iga Świątek niezmiennie jest imponująca - podkreśliła, nawiązując tutaj do występu Polki w finale zmagań w Cancun.
Wydawało się bowiem, że Jessica Pegula będzie groźną rywalką dla Świątek. Wcześniej amerykańska tenisistka zachwycała, lecz gdy przyszło do rywalizacji w finale, to kompletnie zgasła. Świątek natomiast potrafiła to wykorzystać.
Czytaj także:
Djoković kontra faworyt gospodarzy. Zobacz program 3. dnia ATP Finals