W swojej karierze Naomi Osaka czterokrotnie triumfowała w turniejach wielkoszlemowych. Po dwa razy była najlepsza w Australian Open i US Open. W przeszłości była też światowym numerem jeden. To już jednak historia, a w styczniu Osaka wróciła do gry po 16-miesięcznej przerwie macierzyńskiej.
Powrót nie był udany. Reprezentantka Japonii odpadła w pierwszej rundzie Australian Open, gdzie przegrała z Caroline Garcią. Mimo tego Osaka nie zamierza zadowalać się przeciętnymi wynikami i chce na koniec sezonu mieć powody do radości.
W zeszłym roku Osaka zaskoczyła wyznaniem, że chce wygrać jeszcze osiem turniejów wielkoszlemowych. To się nie zmienia. O swoich planach opowiedziała serwisowi "The National".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
- Zdecydowanie nadal tak czuję. Australian Open dało mi trochę zwątpienia. Żałuję, że nie mogłam zagrać więcej meczów, bo w Australii zawsze radzę sobie naprawdę dobrze. To była brutalna rzeczywistość. Jestem jednak typem osoby, która nawet jeśli gra z numerem jeden, to chce wygrać. Spodziewam się nawet zwycięstwa, co jest częścią złudzeń. Staram się nie szukać zbyt wielu wymówek - powiedziała.
W pewnym momencie Osaka rzuciła wyzwanie walczącym o pozycję numer jeden w rankingu WTA Idze Świątek i Arynie Sabalence, a także Coco Gauff i Jelenie Rybakinie.
- Darzę je i to, co zrobiły, wielkim szacunkiem. To naprawdę odważne, co mówię, ale wiem, do czego jestem zdolna. Ludzie prawdopodobnie będą mnie za to potępiać, ale nie sądzę, że przesadą będzie powiedzenie, że widzę tam siebie. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić już pod koniec roku - dodała.
- Jeśli to się nie uda, to nie będzie mi to przeszkadzać. Jestem cierpliwa. Zawsze byłam, więc w końcu mi się to uda - zakończyła.
Droga do tego, by Osaka została nową liderką rankingu WTA jest bardzo daleka. Japonka obecnie jest sklasyfikowana na 757. miejscu w światowym zestawieniu.
Czytaj także:
Wymagający czas przed Świątek. Chodzi o ranking WTA
Świetne eliminacje Pieczkowskiego. Zagra w głównej drabince w Chennai