"To niefortunny zbieg okoliczności". Świątek zadowolona z siebie po wygranej

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek pokonała w trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Indian Wells Lindę Noskovą 6:4 6:0. Mecz zapowiadany był jako rewanż za porażkę liderki rankingu z młodą Czeszką w tegorocznym Australian Open. Oto co po zwycięstwie powiedziała Świątek.

W niedzielny wieczór rewanż Igi Świątek nad Lindą Noskovą stał się faktem. Tenisistka z Raszyna, pomimo początkowych problemów w pierwszym secie, w którym przegrywała już 2:4 i 15-40, dosyć pewnie pokonała ćwierćfinalistkę Australian Open 2024.

- Początek meczu był naprawdę intensywny. Wiedziałam jednak, że jeśli pozostanę pozytywna i spokojna, moje szanse nadejdą. Cieszę się, że w odpowiednim momencie byłam w stanie odmienić wynik - powiedziała w wywiadzie udzielonym zaraz po meczu.

- Grałam tu tylko w sesjach dziennych. Nie miałam dziś więc problemu z pustynną pogodą. Niełatwo gra się w tak suchym klimacie, ale to ciekawe wyzwanie - uznała.

ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym

Po kilku pytaniach zadanych przez Andrew Kresny'ego przyszedł czas na wywiad w języku polskim, który został przeprowadzony przez będącego na miejscu Żelisława Żyżyńskiego z Canal+.

Zapytana o błędy zagrywane z forhendu po krosie, który ostatnio chwalił sam Andy Murray, odpowiedziała: - Nie były to ogromne błędy, po prostu chciałam trochę za szybko, ale równie szybko zorientowałam się, że nie powinnam tego robić. Warunki są wymagające. Kiedy chciałam wywrzeć trochę presji to czasami piłka wyleciała, ale szybko to dostrzegłam i starałam się później grać trochę bezpieczniej - mówiła Polka.

Drabinka podczas turnieju w Indian Wells na jej pierwszych szczeblach ułożyła się prawie identycznie jak w czasie Australian Open 2024 niecałe dwa miesiące temu. Wówczas w drugiej rundzie rywalką najlepszej polskiej tenisistki również była Danielle Collins, a w kolejnym meczu czekała Noskova. Tym razem jednak z meczu Polki z Czeszką zwycięsko wyszła liderka rankingu.

- Na pewno w takiej sytuacji jest trochę więcej motywacji, chęci poprawy tych rzeczy, które nie wyszły ostatnim razem. Tutaj warunki sprzyjają mojej grze bardziej niż jej [Noskovej - przyp. red.]. W Australii dużo rzeczy zrobiłam średnio, więc po prostu utrzymanie mojego stabilnego poziomu czasami wystarczy. Cieszę się, że dzisiaj zagrałam solidnie - stwierdziła.

- Jak już wygrałam z Collins to dowiedziałam się, że będę grała z Noskovą. Na pewno jest to niefortunny zbieg okoliczności, że gra się właściwie w takim samym układzie. Przyznam, że drabinka w Australii była chyba jedną z cięższych, które miałam w karierze. Nawet jak nie byłam jeszcze rozstawiana to czasami miałam łatwiejszą. Nie ma co o tym myśleć. Będą dobre drabinki, będą złe drabinki. Jak chce się wygrać turniej, to trzeba grać dobrze przez cały czas. Tak czy siak trzeba wygrać z tymi, które grają najlepiej - powiedziała na koniec pierwsza tenisistka globu.

Zobacz także:
Świątek nie była sobą. Czeszka grała kapitalnie do pewnego momentu
Sensacja wisiała w powietrzu. Olbrzymie problemy Sabalenki

Komentarze (4)
avatar
zbihaj
11.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Hurkacz i Świątek grają najbrzydszy tenis na świecie. Dominuje w nim prymitywna siła , brak skrótów czy slajsów. To wielka rąbanka. Na taki tenis nikt nie przychodzi. Gorszy gra tylko Sabalenka Czytaj całość