Koniec obecnego sezonu będzie bolesną stratą dla świata tenisa, ponieważ zakończenie sportowej kariery zapowiedziała Danielle Collins. I trzeba przyznać, że od czasu tej deklaracji radzi sobie zdecydowanie lepiej.
W turnieju rangi WTA 1000 w Miami Amerykanka dotarła do wielkiego finału. Dzięki temu stanęła przed szansą na końcowy triumf, który byłby zarazem jej największym sukcesem w karierze. Musiała jednak pokonać czwartą rakietę świata Jelenę Rybakinę. Kazaszka po problemach zdrowotnych wróciła do rywalizacji, ale nie zdołała pokonać niżej notowanej rywalki (5:7, 3:6).
Od pierwszy akcji niżej notowana Collins prezentowała się zdecydowanie lepiej i miała szansę przełamać rywalkę już na starcie. Ta sztuka jej się jednak nie udała, po czym przez długi czas miała miejsce zacięta rywalizacja.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
W siódmym gemie Amerykanka była w tarapatach, bo jej rywalka wypracowała początkowo dwa break pointy. Od momentu, gdy Collins doprowadziła do równowagi, Rybakina miała jeszcze dwie kolejne okazje, których również nie wykorzystała.
Kazaszka w jedenastym gemie po raz piąty w premierowej odsłonie nie wykorzystała szansy na przełamanie. I to zemściło się chwilę później, gdy musiała utrzymać podanie, by doprowadzić do tie-breaka. Wówczas Amerykanka wypracowała dwie piłki setowe, ale ostatecznie doszło do równowagi. Wówczas jednak dwa punkty z rzędu zdobyła niżej notowana tenisistka, która ostatecznie w ostatnim momencie zakończyła partię triumfem 7:5.
Tym samym Collins była o krok od życiowego sukcesu. I mocno przybliżyła się do niego, gdy zanotowała udany start i przełamała Rybakinę już na starcie. Tyle tylko, że ta momentalnie odpowiedziała i tym razem od razu wykorzystała break pointa.
Od tego momentu toczyła się wyrównana batalia, co nie działało na korzyść 4. tenisistki światowego rankingu WTA. Zwłaszcza, gdy w siódmym gemie tym razem nie była w stanie wykorzystać zarówno pierwszej, jak i drugiej okazji na przełamanie.
A to się zemściło natychmiastowo. Amerykanka znakomicie spisała się przy serwisie rywalki, co sprawiło, że przy drugim break poincie udało jej się dopiąć swego. A to oznaczało, że niżej notowana tenisista będzie serwować na zwycięstwo w turnieju.
Dziewiąty gem II partii potrwał najdłużej ze wszystkich i był istnym rollercoasterem. Collins miała bowiem kilka okazji do zakończenia meczu, z kolei Rybakina dwukrotnie mogła wrócić do gry. Ostatecznie przy czwartej szansie 53. rakieta świata zamknęła finałową rywalizację.
Tym samym Collins, która wraz z zakończeniem sezonu odłoży rakietę na kołku, osiągnęła swój życiowy sukces w Miami. Do tej pory wygrała jedynie dwa singlowe turnieje rangi WTA w 2021 roku, a do tego po jednym w imprezach WTA Challenger i ITF.
Znakomity występ Amerykanki na Florydzie będzie miał oczywiście przełożenie na światowy ranking WTA. Otóż w najnowszym zestawieniu, które ukaże się w poniedziałek (1 kwietnia) zanotuje awans o aż 31 pozycji i będzie sklasyfikowana na 22. miejscu.
Miami Open, Miami (USA)
WTA 1000, kort twardy (Laykold), pula nagród 8,995 mln dolarów
sobota, 30 marca
finał gry pojedynczej:
Danielle Collins (USA) - Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) 7:5, 6:3
Program i wyniki turnieju kobiet
Przeczytaj także:
Odkrył najmroczniejszą stronę tenisa. W te słowa aż trudno uwierzyć
Ależ ona gra. Polka z szansą na tytuł