Turniej rangi ATP Challenger we włoskiej Barletcie dla Maksa Kaśnikowskiego był pierwszym po przenosinach na nawierzchnię ziemną. Dotarł w nim do ćwierćfinału, gdzie lepszy okazał się najwyżej rozstawiony Francuz Harold Mayot (7:5, 6:3).
We wtorek (9 kwietnia) polski tenisista wystartował w zmaganiach tej samej rangi. Zamienił jedynie Włochy na Chorwację, przenosząc się do Splitu. Tam w pierwszej rundzie trafił na Czecha Zdenka Kolara i ograł go bez większych problemów (6:1, 6:2).
Polak na starcie obronił break pointa, a następnie wypracował trzy okazję do przełamania (40:0). Żadnej z nich nie wykorzystał, ale po długiej rywalizacji przy szóstej szansie udało mu się osiągnąć cel.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?
Gdy prowadził 3:0, jego przeciwnik po raz pierwszy utrzymał serwis. Jak się później okazało, był to ostatni gem, który udało mu się wygrać. Po drugim przełamaniu Kaśnikowski wyszedł na 5:1 i chwilę później przy własnym podaniu dokończył dzieła.
Nasz tenisista rozpoczął II partię od przełamania, ale momentalnie stracił przewagę. Jednak od tego momentu wygrał cztery gemy z rzędu, w tym dwa przy serwisie Kolara (5:1).
Nawet przy podaniu Czecha Polak mógł zakończyć mecz, ale ten zdołał się obronić. Jednak drugą piłkę meczową Kaśnikowski wypracował przy własnym serwisie i dopiął swego, zamykając spotkanie w godzinę i 26 minut.
Tym samym nasz tenisista ma szansę na drugi ćwierćfinał turnieju rangi ATP Challenger na nawierzchni ziemnej. Musi jednak pokonać grającego z dziką kartą Chorwata Mateja Dodiga, który wyeliminował turniejową "siódemkę" Alexa Molcana.
I runda gry pojedynczej:
Maks Kaśnikowski (Polska) - Zdenek Kolar (Czechy) 6:1, 6:2