Legendarna Niemka na drodze Świątek. Nigdy z nią nie przegrała

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Na początku roku Iga Świątek pokonała Andżelikę Kerber 6:3, 6:0 w United Cup. - Może wyglądać to podobnie - stwierdził przed ich meczem w turnieju rangi WTA 1000 w Rzymie w rozmowie z WP SportoweFakty Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Już dwa spotkania w turnieju rangi WTA 1000 w Rzymie rozegrała Iga Świątek. W pierwszym nasza tenisistka odprawiła Amerykankę Bernardę Perę 6:0, 6:2. Natomiast w drugim poradziła sobie z Kazaszką Julią Putincewą (6:3, 6:4), która postawiła trudne warunki.

Teraz Polka po raz trzeci w karierze zmierzy się z Niemką polskiego pochodzenia Andżeliką Kerber. Trzeba przyznać, że była liderka światowego rankingu WTA po wznowieniu kariery gra w kratkę. Jednak w Rzymie odprawiła już trzy rywalki, w tym rozstawioną z numerem 17. Rosjankę Weronikę Kudermetową (6:3, 6:0).

Nigdy z nią nie przegrała

Tym samym Świątek spotka się z rywalką, która do tej pory nie znalazła na nią sposobu. Do ich pierwszej rywalizacji doszło w 2022 roku podczas turnieju rangi WTA 1000 w Indian Wells. Wówczas niżej notowana Kerber zgarnęła premierową odsłonę, by ostatecznie przegrać 6:4, 2:6, 3:6.

ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"

Po raz kolejny spotkały się w pierwszym tygodniu 2024 roku. Ich mecz odbył się w ramach rywalizacji Polski i Niemiec w finale United Cup. Wówczas po godzinie i 12 minutach Świątek opuściła kort za sprawą triumfu 6:3, 6:0.

"Może wyglądać podobnie"

O szansę Kerber w starciu z naszą tenisistką zapytaliśmy Adama Romera, redaktora naczelnego magazynu "Tenisklub". Ten podsumował swoją myśl jednym zdaniem. - Mniej więcej taka samą, jak miał Nadal z Hubertem - przyznał.

Nasz rozmówca wrócił właśnie do ich pojedynku w United Cup. Wówczas był on wyrównany do pewnego momentu. - Iga grała z Kerber dwa razy, a ostatnio na początku roku w United Cup. Był tam zacięty początek do stanu 3:3, a potem właściwie Świątek jej odjechała. Myślę, że tym razem może wyglądać to podobnie - ocenił.

Od stanu 2:2 obie tenisistki raz po raz broniły break pointów. W końcu skapitulowała jednak Kerber i od wyniku 3:3 przegrała komplet gemów zarówno w premierowej odsłonie, jak i w całym spotkaniu. I właśnie zdaniem Romera ponownie może dojść do tego, że po wyrównanym starcie zacznie się dominacja faworytki.

Obawa o Rolanda Garrosa

Mimo że wchodzimy dopiero w decydującą część zmagań w stolicy Włoch, to pozostał już tylko tydzień do startu drugiego Wielkiego Szlema w 2024 roku. Mowa oczywiście o Rolandzie Garrosie, gdzie w dwóch ostatnich edycjach Świątek nie miała sobie równych.

Tymczasem w przypadku naszej tenisistki w ostatnich tygodniach można mówić o sporym wysiłku. Po maratonie w Madrycie przystąpiła do rywalizacji w Rzymie praktycznie bez żadnej przerwy. Czy zmęczenie może okazać się problemem w odniesieniu zwycięstwa w Italii?

- Na tym etapie trudno powiedzieć. Na razie zagrała dwa mecze i bym powiedział, że dość pewnie wygrała. To nie był wyjątkowo wielki wysiłek z jej strony, bo nie stoczyła zaciętych spotkań. W sobotę zawiesiła się na początku drugiego seta, ale wygrała - ocenił Romer.

I to właśnie on obawia się o zmęczenie Igi nie w obecnej imprezie, a w nadchodzącej. - Zastanawiam się, jak to zmęczenie skumuluje się podczas turnieju wielkoszlemowego (Rolanda Garrosa - przyp. red.). Znamy Igę z tego, że umie dobrze układać plany startowe. Myślę, że w Rzymie nie będzie to większy problemy - przyznał nasz rozmówca.

- Potem jest tydzień wolnego na odpoczynek. Mam nadzieję, że się zregeneruje - dodał w kontekście jej występu w Wielkim Szlemie.

Natomiast jeżeli chodzi o zmagania w Rzymie, to w poniedziałek (13 maja) nasza tenisistka stanie przed szansą awansu do ćwierćfinału. Jej pojedynek z Kerber rozpocznie się nie przed godziną 15:00. Transmisja telewizyjna na Canal+ Sport 2, online na Canal+ Online, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty