W sobotę Magdalena Fręch (WTA 55) zainaugurowała występ w eliminacjach do zawodów Internationaux de Strasbourg od pewnego pokonania Białorusinki Jany Kołodyńskiej. W niedzielę poprzeczka poszła w górę jeszcze wyżej, bowiem na drodze łodzianki stanęła Daria Saville (WTA 84).
Początek należał do tenisistki z Antypodów, która wywalczyła przełamanie w trzecim gemie. Nasza reprezentantka odpowiedziała jednak błyskawicznie i wyrównała na po 2. Następnie wysunęła się na 3:2, lecz od tego momentu przegrała cztery gemy z rzędu i w efekcie całego seta.
W drugiej partii role się odwróciły. To Fręch zdobyła pierwszego breaka, ale Saville natychmiast doprowadziła do remisu po 2. W późniejszej fazie seta skuteczniejsza była już Polka, która uzyskała przełamanie na 4:3. Potem 26-latka wykorzystała trzeciego setbola w dziesiątym gemie.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
Emocje były na początku decydującej części pojedynku. Wówczas doszło do trzech z rzędu przełamań, z których dwa padły łupem Fręch. Od tego momentu nasza tenisistka uważnie pilnowała serwisu. W dziewiątym gemie jeszcze raz zaatakowała i przełamaniem rozstrzygnęła spotkanie.
Fręch zwyciężyła ostatecznie Saville 3:6, 6:4, 6:3. Tym samym powtórzyła wynik ze stycznia 2024 roku, gdy odwróciła losy meczu I rundy w ramach wielkoszlemowego Australian Open. Polka ma teraz z Australijką bilans 2-1 na zawodowych kortach.
Dzięki wygranej Fręch awansowała do głównej drabinki turnieju WTA 500 w Strasburgu. Dołączyła tym samym do Magdy Linette, która miała pewne miejsce na bazie rankingu (zobacz drabinkę). Tenisistka z Łodzi już wkrótce pozna swoją pierwszą przeciwniczkę.
Internationaux de Strasbourg, Strasburg (Francja)
WTA 500, kort ziemny, pula nagród 802,2 tys. euro
niedziela, 19 maja
II runda eliminacji gry pojedynczej:
Magdalena Fręch (Polska, 3) - Daria Saville (Australia, 7) 3:6, 6:4, 6:3
Czytaj także:
Gwiazdy sprawdzą się przed Rolanem Garrosem. Novak Djoković najwyżej rozstawiony
Zaskakująca decyzja Novaka Djokovicia. Serb przyjął dziką kartę