To nie był dzień, o którym Aryna Sabalenka będzie chciała pamiętać. Białorusinka nie czuła się dobrze, co było widać prawie od początku spotkania. Nie uśmiechała się, a na jej twarzy co jakiś czas pojawiał się grymas bólu. Wszystko stało się jasne po siedmiu gemach, kiedy poprosiła o pomoc medyczną.
Po krótkiej dyskusji dostała leki. Udało jej się powalczyć i doprowadzić do tie-breaka. Mirra Andriejewa nie sprostała w tej części spotkania, ale widziała, że tak dysponowana rywalka jest w jej zasięgu i konsekwentnie starała się wykorzystywać słabość wiceliderki rankingu. Nie zawsze jej to wychodziło, bowiem ma dopiero 17 lat i cały czas zbiera doświadczenie.
W drugiej partii ponownie na korcie pojawili się fizjoterapeuci, a Sabalenka podeszła do loży, w której siedział jej sztab. Otrzymała od swojego zespołu puszkę... coli. Wtedy można było się już domyślić, że zawodniczkę trapią problemy żołądkowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalnie to zrobił! Gol "stadiony świata"
Sabalenka próbowała walczyć, jednak co którąś wymianę zginała się w pół i opierała rakietą o kort. To jasne, że nie była w pełni dyspozycji. Cola i leki nie pomogły, do samego końca nie grała w pełni swoich umiejętności.
Andriejewa po prostu wykorzystała dyspozycję przeciwniczki, która stała po drugiej stronie siatki. Po przegranym tie-breaku zwyciężyła w dwóch kolejnych setach i to ona zmierzy się z Jasmine Paolini o finał Rolanda Garrosa 2024.
Czytaj też:
Przegrała ze Świątek 10 razy. Mówi, co teraz będzie działo się na korcie
"Żadnych szans". Ojciec Radwańskiej rozwiał wątpliwości