Magdalena Fręch kontynuuje przygotowania do startu w sportowej imprezie sezonu, którą są igrzyska 2024. Nasza tenisistka w poniedziałek rozpoczęła udział w turnieju WTA 250 w Pradze. W meczu otwarcia stoczyła trzysetową walkę z Australijką Astrą Sharmą, którą po ponad dwóch godzinach rozstrzygnęła na swoją korzyść.
O miejsce w ćwierćfinale imprezy w stolicy Czech Polka powalczyła z reprezentantką gospodarzy Dominiką Salkovą. 20-latka to jeden z wielkich talentów zza naszej południowej granicy. Spotkanie to zapowiadało się więc interesująco, szczególnie że panie nie miały jeszcze okazji zmierzyć się na korcie.
Obie tenisistki rozpoczęły to starcie od pewnie utrzymanych podań. Choć już w trzecim gemie Fręch miała dwie piłki na przełamanie, nie zdołała ich wykorzystać. Po chwili swoją szansę zmarnowała również rywalka, co przełożyło się na remis 2:2. Kolejne dwa break pointy pojawiły się w szóstym gemie przy podaniu Polki, która skutecznie się wybroniła.
ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę
Po chwili to 26-latka ponownie wypracowała sobie piłkę na przełamanie, której tym razem już nie zmarnowała. Jej przewaga nie utrzymała się jednak długo, bowiem Salkova od razu odrobiła stratę. Fręch nie została rywalce dłużna i odpowiedziała kolejnym odebranym podaniem. W dziesiątym gemie Polka dołożyła utrzymane podanie bez straty punktu, co dało jej zwycięstwo 6:4 i prowadzenie w meczu.
Otwarcie drugiej odsłony było znakomite w wykonaniu rozstawionej z "szóstką" Polki. Dość stwierdzić, że rozpoczęła ją od szybkiego przełamania do zera, do którego dołożyła utrzymane podanie. W trzecim gemie 26-latka ponownie odebrała serwis rywalce z Czech, nie dając jej ugrać żadnego punktu. Po chwili odskoczyła już na 4:0 i wyraźnie przybliżyła się do zwycięstwa w tym meczu.
Salkova zdołała się jeszcze zmobilizować i utrzymała podanie, przerywając serię sześciu wygranych z rzędu gemów przez naszą tenisistkę. Czeszka nie miała już nic do stracenia i zaczęła odważniej grać, co pozwoliło jej odrobić stratę jednego przełamania. 20-latka poszła za ciosem, utrzymała podanie bez straty punktu i była o krok od remisu.
W ósmym gemie Polka przerwała serię rywalki i obroniła serwis. Salkova odwdzięczyła się tym samym, a po chwili odrobiła stratę drugiego przełamania i wyszła na 5:5. Czeszka poszła za ciosem, wygrała trzeciego gema z rzędu i objęła prowadzenie. Rozstawiona z "szóstką" Polka również obroniła serwis, co oznaczało, że o losach tego seta zadecyduje tie-break.
Początek nie był udany dla naszej zawodniczki, która pozwoliła rywalce odskoczyć na 3:0. Choć dwie kolejne akcje wygrała, dwie następne należały do 20-latki z Czech. Fręch starała się jeszcze walczyć, ale niestety nieskutecznie. Salkova wygrała tę rozgrywkę 7-4 i wyrównała stan meczu. Warto wspomnieć, że nasza zawodniczka prowadziła w tym secie już 4:0.
Trzecia partia rozpoczęła się od utrzymanych podań przez obie zawodniczki. W trzecim gemie Czeszka postawiła się serwującej rywalce i wykorzystała czwartego break pointa, notując pierwsze przełamanie. Fręch szybko odpowiedziała, doprowadzając do stanu 2:2. W piątym gemie panie toczyły wyrównaną walkę.
W pewnym momencie Salkova krzywo stanęła i bardzo niebezpiecznie skręciła kostkę. Polka od razu do niej podbiegła i pomogła jej wstać, a na korcie szybko pojawiła się fizjoterapeutka. Finalnie Czeszka zrezygnowała z dalszej gry, co dało Fręch awans do ćwierćfinału w Pradze. W nim zmierzy się z Ukrainką Anheliną Kalininą.
Livesport Prague Open, Praga (Czechy)
WTA 250, kort ziemny, pula nagród 267 tys. dolarów
wtorek, 23 lipca
II runda gry pojedynczej:
Magdalena Fręch (Polska, 6) - Dominika Salkova (Czechy) 6:4, 6:7(4), 2:2 krecz
Zobacz także:
Polski pojedynek w Zug rozstrzygnięty. Potrzebne były dwa sety
Dwa sety i koniec. Magda Linette rozpędza się w Czechach