W turnieju singlistek podczas najważniejszej sportowej imprezy sezonu, jaką są igrzyska olimpijskie 2024, znalazły się trzy reprezentantki Polski. Na pierwszy plan w tym tercecie wysuwa się oczywiście Iga Świątek, czyli 4-krotna triumfatorka wielkoszlemowych zmagań na paryskich kortach. Polka w sobotę zaliczyła udany początek walki o medal.
Liderka rankingu WTA w meczu otwarcia zmierzyła się z Rumunką Iriną-Camelią Begu. Po wyrównanym początku faworytka weszła na nieosiągalne dla rywalki obroty i wygrała pierwszą partię 6:2. W drugim secie walki na korcie było już znacznie więcej.
W pewnym fragmencie kontrolę przejęła nawet Rumunka, która wyszła na 5:3. Świątek odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób, wygrała pięć gemów z rzędu i zanotowała końcowy triumf. Polka zwyciężyła 6:2, 7:5 po niespełna 2-godzinnej walce.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z igrzysk": Trudności Igi Świątek w pierwszym meczu. "Ona z klifu potrafi wracać"
W niedzielę trzeci start w igrzyskach olimpijskich zainaugurowała z kolei Magda Linette. Naszą doświadczoną zawodniczkę czekało trudne zadanie w postaci pokonania 17-letniej Rosjanki, grającej z neutralnymi barwami, czyli Mirry Andriejewej. Polka, która w piątek triumfowała w zmaganiach w Pradze, poradziła sobie w tej sytuacji znakomicie.
32-latka od początku meczu była górą i szybko odskoczyła na 3:0 z przełamaniem, Choć rywalka starała się nawiązać walkę, Polka nie oddała przewagi i wygrała 6:3. Linette świetną passę kontynuowała na początku drugiej odsłony, wychodząc na 2:0 z przełamaniem. Andriejewa zdołała co prawda odrobić stratę, ale nasza zawodniczka od razu odpowiedziała tym samym. Finalnie wygrała 6:3, 6:4 i odniosła premierowe zwycięstwo na igrzyskach w karierze.
Wyniki te na długo zostaną w pamięci polskich kibiców. Nasze panie napisały bowiem piękną historię rodzimego tenisa. Wszystko dlatego, że po raz pierwszy dwie nasze zawodniczki wywalczyły podczas igrzysk olimpijskich awans do drugiej rundy.
Wcześniej próbowały tego dokonać między innymi siostry Agnieszka Radwańska i Urszula Radwańska. W Londynie w 2012 roku pierwsza z nich, która po finale Wimbledonu była jedną z faworytek, odpadła jednak w już w pierwszej rundzie, a druga wygrała jedno spotkanie. Świątek i Linette zapisały się więc w historii polskiego tenisa, a to wcale nie musi być koniec, bowiem obie panie zaprezentowały się z dobrej strony.
Zobacz także:
Magdalena Fręch bez olimpijskiej chwały. Nieudany debiut w Paryżu
Gorąco w sieci po sukcesie Linette. Co za słowa! (wp.pl)