"Mam nadzieję, że po tym meczu sobie pomyśli". Oto największy mankament Świątek

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Światek
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Światek

Iga Świątek odpadła w półfinale IO w Paryżu. U Polki pojawia się jeden nawracający problem. - Nie ma planu B. Jeśli trafi na rywalkę, która po jej kanonadzie nie pęka, odgryza się, to nie za bardzo ma jak zmienić swoją grę - mówi WP Tomasz Wolfke.

Po trzech latach absolutnej dominacji na kortach Roland Garros Iga Świątek przegrała w półfinale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Lepsza od niej okazała się Qinwen Zheng, która wygrała 6:2, 7:5. Polka momentami była bezradna, Chinka odgrywała na drugą stronę każdy jej atak. Takich obrazków w Paryżu nie widzieliśmy przez lata.

- To był jej najgorszy mecz na kortach Rolanda Garrosa od trzech sezonów. Zdarza jej się to niezwykle rzadko, ale nie umiała przełożyć swoich umiejętności na grę. Jest taka stara prawda, że mistrza poznaje się po tym, że potrafi zagrać najlepiej jak umie, wtedy, kiedy to jest najbardziej potrzebne. Idze to się nie udało. Popełniła 36 błędów w dwóch setach, a zazwyczaj na takim dystansie robi ich około 15 - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty ceniony dziennikarz Tomasz Wolfke.

Oto największy problem w grze Świątek

Niestety, już od samego początku było widać, że gra pięciokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej odbiega od ideału. Nie umiała znaleźć pomysłu na kapitalną grę Zheng. Wraz z każdym przegranym własnym serwisem, w jej poczynania wkradała się coraz większa frustracja. Doszło do tego, że Chinka wygrała cztery gemy z rzędu i pierwszą partię 6:2.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ujawnił, co działo się po meczu Świątek. "To był szok"

- Iga ma znakomicie opanowany plan A, który wystarcza do wygrywania 80-90 procent meczów. Zwłaszcza na kortach ziemnych, bo ma zdecydowanie więcej czasu, by się idealnie ustawić i wykonywać uderzenia ze stabilnej pozycji. Nie ma jednak planu B. Jeżeli trafi na rywalkę, która po jej kanonadzie nie pęka, odgryza się, to Świątek nie za bardzo ma jak zmienić swoją grę, dorzucić coś, co rywalkę by zaskoczyło - mówi dziennikarz Wolfke.

Zauważa też, że kiedy zmieniła taktykę w drugim secie i złamała swój schemat, to zaczęła wygrywać 4:0 w drugiej partii. Później jednak wróciła do starych nawyków i niestety Zheng to wykorzystała. To właśnie brak elastyczności zniweczył szansę Świątek na złoto.

- Mam nadzieję, że Iga opanuje jakiś plan B. W meczu z Zheng nie było ani jednego skrótu. Iga to umie, tylko tego nie stosuje. Gdy miała 16-17 lat, to grała dropszoty, częściej łamała grę. Jej schemat z piorunującym forhendem z ogromną rotacją oraz płaskim bekhendem zazwyczaj wystarcza. Mam nadzieję, że po tym meczu sobie pomyśli wraz z trenerem: "Nie chcę być bezradna w takich sytuacjach. Nie chcę już więcej przegrać meczu w taki sposób, gdy nie umiałam nic zmienić" - przyznaje nasz rozmówca.

Trzeba jednak oddać Zheng, że nie wygrała tylko przez słabą dyspozycję naszej reprezentantki. Finalistka tegorocznego Australian Open znakomicie przeczytała plan Igi Świątek. Dobiegała do niemal każdej jej piłki, w trudnych sytuacja zagrywała wysoko, dając sobie czas na powrót do gry. Zachowywała się jak prawdziwa mistrzyni.

- Zheng była naprawdę znakomicie dysponowana, kapitalnie serwowała. Zapomnieliśmy o atutach Chinki, zwłaszcza że w ćwierćfinale męczyła się przez trzy godziny z Kerber. Niemka cały czas grała pod górkę, nie pozwalała Chince wchodzić w rytm i bardzo się męczyła - objaśnia Wolfke.

Świątek zmobilizuje się na walkę o brąz?

Wielu wskazuje, że to Iga Świątek przegrała też przez presję i problemy mentalne. Jednak ostatnie jej występy na kortach Rolanda Garrosa wskazują na zupełnie co innego.

- Ostatnie dwa i pół roku jej grania pokazało, że jest niesamowicie mocna psychicznie. Radziła sobie z emocjami. Wydawało się, że nie przegra już z presją, samą ze sobą w głowie. Przegrała z powodu słabszej dyspozycji dnia - podsumowuje Wolfke.

Dla Świątek to jednak nie jest koniec turnieju. W piątek powalczy o brązowy medal. Jej przeciwniczką będzie przegrana z pary Anna Karolina Schmiedlova - Donna Vekić.

- Iga pewnie ma poczucie porażki. Dla polskiego tenisa to i tak jest najlepszy wynik w historii. Szansa na ten medal jest realna. Obie potencjalne rywalki są w zasięgu Igi, co więcej, będzie faworytką - kończy Tomasz Wolfke.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Zarzuca im, że są mężczyznami. Afera na igrzyskach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty