O tym, co wydarzyło się w sobotni (17 sierpnia) poranek, mówiła cała Polska. Około godziny 5:30 sopoccy policjanci otrzymali zgłoszenie o potrąceniu człowieka przez pociąg. Szybko ustalono, że doszło do tragicznej śmierci 23-latka z Gdańska.
Okazało się bowiem, że wspomniany mężczyzna został wepchnięty na tory, prosto pod jadący pociąg przez 20-latka z Gdyni. Wątpliwości co do jego winy nie ma, ponieważ zdarzenie zarejestrowały dwie kamery.
W poniedziałek oficjalna strona Polskiej Ligi Tenisa przekazała, że zmarłym mężczyzną w Sopocie był Jakub Siemiątkowski. Był on członkiem wspomnianej społeczności, ponieważ reprezentował barwy jednej z drużyn.
"Otrzymaliśmy wiadomość, że ofiarą był 23-letni Jakub Siemiątkowski, plasujący się w bieżącej kampanii w trzeciej setce rankingu krajowego amatorów Polskiej Ligi Tenisa oraz gracz Teamu Lufa Kaszuby na pozycji U24 w Drużynowych Mistrzostwach PLT dla amatorów. Kuba był w tych rozgrywkach niepokonany" - możemy przeczytać w artykule na stronie PLT.
- Tego dnia wracał ze spotkania. Był na turnieju tenisa, potem mieli spotkanie w Sopocie, kolację z przyjaciółmi. Po prostu znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie - powiedział "Faktowi" wujek zmarłego mężczyzny.
Zatrzymany 20-latek z Gdyni miał w organizmie 1,8 promila alkoholu. W dodatku policjanci znaleźli przy nim marihuanę. Za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.