Z uwagi na 194. miejsce w światowym rankingu ATP Maks Kaśnikowski miał możliwość przystąpienia do trzyetapowych kwalifikacji wielkoszlemowego US Open. Tym samym Polak zadebiutował w walce o miejsce w głównej drabince.
Nasz tenisista wygrał komplet spotkań i został drugim zawodnikiem z Polski, który przystąpił do rywalizacji o końcowy triumf. Kaśnikowski w pierwszej rundzie trafił na 43. tenisistę światowego rankingu ATP Pedro Martineza.
Hiszpan w starciu z Polakiem liczył na przełamanie serii czterech porażek z rzędu. W wyrównanej premierowej odsłonie nie wykorzystał piłki setowej w dwunastym gemie i to się zemściło. W tie-breaku nasz tenisista wypracował łącznie trzy setbole i przy ostatnim postawił kropkę nad "i".
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora
W premierowej odsłonie nie brakowało udanych akcji ze strony polskiego debiutanta. Już w drugim gemie po tym, jak rywal poszedł do siatki posłał znakomity bekhend, po którym Martinez był bezradny.
W tie-breaku również perfekcyjny bekhend przyczynił się do tego, że wypracował trzecią piłkę setową. Chwilę później wytrwał wymianę z Hiszpanem, który ostatecznie trafił w siatkę i na dzień dobry niespodziewanie stracił seta.
Mimo nieudanego początku Martinez wygrał dwa kolejne sety (6:1, 6:2). W czwartej partii lepszy był z kolei Kaśnikowski (6:3), który doprowadził do decydującej odsłony meczu. W niej o końcowym wyniku zadecydował tie-break, a w nim Hiszpan triumfował 10-6.