Losowanie US Open było dla Igi Świątek całkiem korzystne. Schody mogły się zacząć w IV rundzie, ale do tej fazy nie doszła Mirra Andriejewa, którą ostatnio Polce napsuła sporo krwi. Pierwszym prawdziwym testem okazało się więc starcie z Jessicą Pegulą.
Wydawało się, że Iga poprawiała się wraz z kolejną rundą, była pewniejsza, lepiej serwowała. Wychodziła z trudniejszych sytuacji, choć zbyt wielu ich nie miała.
- Patrząc na całą drabinkę - tylko pierwszy mecz był z problemami, Iga broniła piłek setowych. W kolejnych spotkaniach bez problemów, świetnie serwowała. Rosła z meczu na mecz jej forma. W ćwierćfinale po prostu miała słabszy dzień: 41 niewymuszonych błędów - bardzo dużo w tak krótkim spotkaniu. Przypominam sobie, że tyle popełniały siostry Williams, ale przy wielu winnerach, a Iga miała tylko 12 uderzeń kończących. Bilans jest zaskakujący - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty Justyna Kostyra.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy taki a nie inny wynik to kwestia znakomitej gry Amerykanki czy tak słabej Polki.
- Była to kombinacja dwóch czynników. Pegula grała konsekwentnie, płasko, bez większej rotacji. To taka gra, za jaką Iga Świątek nie przepada. Dawid Olejniczak podczas meczu podkreślał, że to jest styl zbliżony do Jeleny Ostapenko, z która Polka nie lubi grać. Iga nie zaprezentowała się też na swoim poziomie, miała słaby procent pierwszego podania, szczególnie w pierwszym secie. I za dużo niewymuszonych błędów, szczególnie jak na ćwierćfinał wielkoszlemowy - podkreśliła komentatorka Eurosportu.
Świątek miała okazję do powrotu do gry w ćwierćfinale. - Pegula jak dawała przestrzeń, to Iga nie umiała tego wykorzystać. W ostatnim gemie Iga mogła zaryzykować, ale zagrała w aut. Była solidna, a Iga nie wykorzystała szans - stwierdziła.
Od wygranego na początku czerwca Rolanda Garrosa dyspozycja Świątek faluje. Mimo wszystko zdobyła brązowy medal olimpijski w Paryżu, grała w półfinale turnieju WTA w Cincinnati czy osiągnęła właśnie ćwierćfinał wielkoszlemowy.
- Do czego doszło, żebyśmy dojście do tej fazy nazywali zniżką formy? Niepokojące jest jednak to, w jakim stylu Iga przegrywa. Czy półfinałowy mecz z Zheng na igrzyskach, czy ten z Pegulą, kiedy popełnia dużo błędów. Problemem jest coś innego, a jest to ogólna kwestia formy - powiedziała Kostyra.
W czwartek zostaną rozegrane oba półfinały gry pojedynczej kobiet. Najpierw Aryna Sabalenka zagra z Emmą Navarro, a następnie Jessica Pegula zmierzy się z Karoliną Muchovą.
- Pegula na pewno ma szansę, po raz pierwszy w karierze jest w półfinale po dotychczasowych sześciu ćwierćfinałach wielkoszlemowych, przy siódmej próbie złamała tę klątwę. Teraz będzie grała na luzie, ale czeka ją trudne spotkanie z Muchovą, która potrafi zmienić rytm, pójść do siatki. Dla Peguli będzie zupełnie inaczej niż z Igą - mówiła dziennikarka Eurosportu.
Sytuacja zdrowotna Muchovej stoi jednak pod znakiem zapytania. - Czeszka miała problemy żołądkowe w ćwierćfinale, ciekawe, jak będzie z jej formą w półfinale. Jest dużo niżej notowana, niż powinna być, ze swoją grą, ale jak wiadomo, miała sporo problemów zdrowotnych. Jak dla mnie każda z dziewczyn może wygrać US Open, ale faworytką do końcowego triumfu, nie zaskoczę, jest Aryna Sabalenka - zakończyła Kostyra.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj też:
Fatalny mecz Igi Świątek. Polka pożegnała się z US Open
Miliony za ćwierćfinał. Tyle Iga Świątek zarobiła w US Open