W piątek (4 października) Iga Świątek zastopowała spekulacje dotyczące powodu dłuższej przerwy. Nasza tenisistka za pośrednictwem mediów społecznościowych oficjalnie poinformowała o zakończeniu współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim.
Krótko po tym organizatorzy turnieju rangi WTA 1000 w Wuhan poinformowali, że Polka ostatecznie w nim nie wystartuje. A to ma z kolei znaczenie w kontekście światowego rankingu WTA.
Wiceliderka Aryna Sabalenka nie wykorzystała okazji do tego, by maksymalnie zmniejszyć stratę do Świątek. To efekt tego, że w turnieju rangi WTA 1000 w Pekinie odpadła w ćwierćfinale po porażce z Czeszką Karoliną Muchovą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje
Przez to w zestawieniu "na żywo" Świątek ma obecnie 9785 punktów, natomiast Sabalenka 8716. Wobec tego obie tenisistki dzieli łącznie 1069 "oczek". Tyle tylko, że Białorusinka będzie rywalizować w Wuhan, ale w najlepszym wypadku po końcowym triumfie i tak pozostanie druga ze stratą 69 pkt.
Jednak ważną informację w tej sprawie przekazał Mateusz Stańczyk, prowadzący profil Z kortu na portalu X. Otóż jeden z punktów regulaminu mówi o tym, iż nasza tenisistka może stracić pierwsze miejsce jeszcze przed startem ostatniego turnieju w tym sezonie - WTA Finals.
W rankingu WTA Race, w którym tenisistki mają na koncie tylko punkty z bieżącego sezonu, Sabalenka traci do Polki 194 punkty. W przypadku, gdy w Wuhan wiceliderka osiągnie ćwierćfinał, to zgarnie 215 "oczek" i wyprzedzi Świątek zarówno w tym zestawieniu, jak i w głównym cyklu.
Do takiej zmiany dojdzie z uwagi na to, że punkty za ubiegłoroczny występ w WTA Finals zostaną odjęte jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznej edycji, zaplanowanej w dniach 2-9 listopada. W poprzednim sezonie turniej ten padł łupem naszej tenisistki, która straci przez to najwięcej i skorzysta na tym Sabalenka, jeżeli przedwcześnie nie odpadnie z imprezy w Wuhan.