Ostatnie miesiące sezonu 2024 należą do trudnych dla Huberta Hurkacza. 27-latek z Wrocławia odczuwa jeszcze skutki kontuzji, której nabawił się podczas Wimbledonu 2024. Nasz tenisista wziął udział w czterech zawodach męskiego touru, ale potem wycofał się z imprezy ATP Masters 1000 w Szanghaju, w której miał bronić tytułu. Teraz okazało się, że nie zagra także w Bazylei.
"Hubi" to człowiek w pełni oddany tenisowi. Ciężko pracował na to, aby znaleźć się w światowej czołówce. Wrocławianin żyje na walizkach. Gdy ma wolny czas, to stara się odpocząć podczas pobytu w USA czy w Monte Carlo, gdzie wynajmuje mieszkanie. Nie zapomina również o Polsce, w której leczył uraz kolana.
Skupiony na karierze sportowej Hurkacz nie ma czasu na randki czy nawiązywanie bliższych relacji. W dużej mierze wynika to z licznych podróży związanych z turniejami, które pozostawiają niewiele przestrzeni na życie prywatne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
- Tenisiści w pewnym stopniu są skazani na samotność. Sami walczymy na korcie i sami - Tenisiści w pewnym stopniu są skazani na samotność. Sami walczymy na korcie. Sami odnosimy zwycięstwa, ale też sami ponosimy porażki. Za wszystko jesteśmy odpowiedzialni sami - powiedział Hurkacz w rozmowie z "Vivą".
Przyznał, że choć sam nie lubi samotności, to otacza się życzliwymi ludźmi, co pomaga mu przetrwać trudne momenty. Bliskie relacje z zespołem, który mu towarzyszy, stanowią istotne wsparcie w codziennym życiu tenisisty.
W wolnych chwilach Hurkacz relaksuje się, grając w golfa ze znajomymi lub odwiedzając restauracje. Jednak ze względu na intensywny tryb życia, takie momenty są rzadkością.