Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu Danielle Collins była ćwierćfinałową rywalką Igi Świątek. Ten pojedynek fani Polki zapamiętają na długo. Przy stanie 1:4 w trzecim secie Amerykanka uznała, że nie będzie już dalej kontynuować gry. Reprezentantka USA skreczowała i to liderka rankingu zakwalifikowała się do półfinału.
Po meczu Collins wyjaśniła swoją decyzję. Skrytykowała także naszą tenisistkę. - Powiedziałam Idze, że nie musiała być nieszczera w sprawie mojej kontuzji. Wiele rzeczy dzieje się przed kamerami i jest wielu ludzi z mnóstwem charyzmy. Wychodzą i w jeden sposób zachowują się przed kamerami, a w inny sposób w szatni - wyznała 30-latka.
Dla Collins sezon 2024 miał być ostatnim w zawodowej karierze. Finalistka Australian Open 2022 bardzo chciała się godnie pożegnać z kobiecym tourem. Nakreśliła nawet pewne plany, ale wszystko pokrzyżowały problemy zdrowotne. Dość powiedzieć, że od sytuacji ze Świątek podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu nie wygrała żadnego pojedynku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Tymczasem w piątek organizatorzy United Cup 2025 opublikowali oficjalne listy zgłoszeń (więcej tutaj). Niespodziewanie w reprezentacji USA znalazła się właśnie Collins. Tenisistka zgodziła się wystąpić w drużynie, w której liderami będą Coco Gauff i Taylor Fritz.
Collins zabrała w tej sprawie głos na swoim profilu na Instagramie. Aktualna dziewiąta rakieta świata postanowiła jednak nie kończyć swojej przygody z zawodowym tenisem.
"To był stresujący czas z powodu tych straszliwych huraganów, które nawiedziły Florydę, a poza tym zmagałam się z pewnymi problemami związanymi z endometriozą i innymi problemami zdrowotnymi. Chociaż byłam bardzo podekscytowana i nie mogłam się doczekać, aby zakończyć w tym roku moją karierę tenisową z dobrym skutkiem i wejść w kolejny rozdział życia, sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem" - napisała Collins.
Amerykanka bardzo chce założyć rodzinę, dlatego w ostatnim czasie spotkała się z różnymi specjalistami. "Radzenie sobie z endometriozą i płodnością to ogromne wyzwanie dla wielu kobiet i coś, z czym aktywnie się zmagam, ale mam pełne zaufanie do zespołu, z którym pracuję. Po prostu zajmie to więcej czasu, niż myślałam" - stwierdziła.
"Tak więc historia DANIMAL nie dobiegła końca. Wrócę do touru w 2025 roku. Chociaż w życiu nie ma żadnych gwarancji, mam nadzieję wykorzystać dynamikę z 2024 roku i grać dalej, dopóki nie będzie pewności co do mojej osobistej drogi do płodności. Na razie jedyną gwarancją będą kolejne epickie mecze" - wyznała reprezentantka USA.