Iga Świątek potrzebowała trzech setów, aby pokonać w Maladze Paulę Badosę. Jednocześnie wygrana sprawiła, że reprezentacja Polski awansowała do ćwierćfinału Pucharu Billie Jean King, w którym zmierzy się z Czeszkami.
Wiceliderka światowego rankingu doceniła klasę Magdy Linette, która wcześniej stoczyła trwający aż cztery godziny pojedynek i po raz pierwszy w karierze zdołała pokonać Sarę Sorribes.
- Nie powiedziałabym, że to ja pchnęłam nas do ćwierćfinału, bo Magda zagrała wspaniały mecz. Obie to zrobiłyśmy, tak samo cała drużyna. Jesteśmy tutaj jako reprezentacja Polski, więc wspaniale, że w końcu wygraliśmy mecz w Pucharze Billie Jean King, bo to na pewno duży krok dla nas - mówiła Świątek tuż po meczu na korcie.
- Mecz z Paulą [Badosą - dop. red.] był bardzo intensywny. Na początku czułam, że to moje najlepsze spotkanie od powrotu po US Open. Później mnie docisnęła. Było dużo presji. W tie-breaku każdy punkt się liczy i niestety to ona wygrała - dodała 23-latka.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Świątek, podobnie jak Linette, pochwaliła atmosferę panującą na trybunach w Maladze. Na miejscu Biało-Czerwonych dopingowała liczna grupa polskich kibiców. - Na szczęście mogłam wrócić w trzecim secie i postarać się o zwycięstwo dla Polski - mówiła.
- Na pewno jest łatwiej, gdy wychodzisz do gry przy prowadzeniu 1:0, jest mniej presji, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy ma to znaczenie. Doświadczyłam obu sytuacji, więc skupiałam się na sobie i tym, co mam zrobić na korcie - zakończyła.
Polki nie będą miały dużo czasu na odpoczynek. Kolejne spotkanie rozegrają już w sobotę, 16 listopada o godz. 17:00. Stawką będzie półfinał Pucharu Billie Jean King.