Niespełna 22-letni Nadal w przyszłym miesiącu po raz trzeci z rzędu będzie bronił wielkoszlemowego tytułu French Open. Imprezę w Paryżu poprzedzają cztery mocno obsadzone turnieje rozgrywane na kortach ziemnych (w Monte Carlo, Barcelonie, Rzymie i Hamburgu), a trzy z nich to zawody serii mistrzowskiej, z których wysoko notowany zawodnik nie może się wycofać.
- Turnieje są tak ułożone, że nikt nie ma szans zagrać we wszystkich czterech na swoim najwyższym poziomie. W ten sposób władze ATP niszczą europejski tenis! - stwierdził Nadal, który jest uważany za króla kortów ziemnych. Już triumfował w Monte Carlo i jest na dobrej drodze, aby obronić zdobyty w zeszłym roku tytuł w Barcelonie.
- Jeśli wysoko notowany zawodnik przegrywa lub kreczuje już w pierwszej rundzie turnieju, to jego organizatorzy powinni zadzwonić do władz ATP i powiedzieć im, że to ich wina - mówił Nadal, przyznając jednocześnie, że kontaktował się mailowo z władzami męskiego tenisa, jednak niczego nie udało mu się wskórać. - Oni robią, co chcą. Jestem już tym zmęczony - żalił się Hiszpan.
W tym roku tenisowy kalendarz jest szczególnie napięty ze względu na nadchodzące igrzyska olimpijskie. - Olimpiada to unikalne wydarzenie, niesamowite przeżycie, ale to nie znaczy, że można w ten sposób formułować kalendarz - powiedział Nadal i zaproponował, że wyjściem z tej patowej sytuacji mogłoby być usunięcie z tenisowego kalendarza w roku olimpijskim rozgrywek o Puchar Davisa.
Na koniec zwycięzca dwudziestu czterech turniejów cyklu ATP Tour dodał, że taka polityka turniejowa może mieć spory wpływ na długość kariery zawodnika. - Spójrzcie, ile najlepsi gracze świata muszą grać. Jak można od nich wymagać, aby stosunkowo wcześnie nie odchodzili z zawodowego tenisa? - zapytał Nadal.