Henin, która w dwóch poprzednich rundach bez straty seta pokonała Nadię Pietrową (WTA 20) i Sesil Karatanczewą (WTA 132), powróciła do tenisa po 1,5-rocznej przerwie. Była liderka światowego rankingu i triumfatorka siedmiu turniejów wielkoszlemowych o finał turnieju w Brisbane zagra z rozstawioną z numerem trzecim Aną Ivanovic (WTA 21), która wcześniej pokonała 6:2, 7:6(6) Rosjankę Anastazję Pawljuczenkową (WTA 40). Cztery dotychczasowe spotkania Henin-Ivanović wygrała Belgijka.
W starciu Henin z Czink przebieg dwóch pierwszych setów był diametralnie różny. Na osiem gemów rozegranych w pierwszej partii było aż sześć przełamań. Od początku grająca nerwowo Henin od stanu 2:2 wygrała cztery gemy z rzędu, ale nie bez problemów. W drugim secie było jedno przełamanie: nadspodziewanie łatwe ze strony Czink (na 4:2), która przy ostatniej piłce zagrała kombinację dwóch agresywnych forhendów.
Decydującego seta Henin rozpoczęła od prowadzenia 4:1, ale ciągle nie potrafiła odnaleźć rytmu. Odważnie grająca Czink wyrównała na 4:4. W 10. gemie Henin nie wykorzystała trzech piłek meczowych, przy dwóch z nich popełniając proste błędy, zupełnie dla niej nietypowe. Obie zawodniczki do końca utrzymywały swoje podania i o wyniku meczu zadecydował tie break.
W tej rozgrywce Henin objęła prowadzenie 4-1, a potem 5-2. As serwisowy dał jej kolejne trzy piłki meczowe. Pierwsze dwie Czink obroniła dobrymi serwisami. Wreszcie przy szóstym meczbolu była liderka światowego rankingu popisała się precyzyjnym minięciem forhendowym i po dwóch godzinach i 21 minutach walki zapewniła sobie awans do półfinału.
Niespodziewanie to Czink przejmowała inicjatywę w wymianach, Węgierka cały czas starała się zagrywać głębokie piłki w sam narożnik kortu. Popełniała sporo błędów (ryzykowała także serwisem, zanotowano jej 10 podwójnych błędów), ale taką agresywną grą zaskoczyła wyjątkowo niepewną i nerwową Henin. W całym meczu w sumie było 11 gemów granych na przewagi. Henin wygrała o pięć piłek więcej (108-103).