Iga Świątek rozegrała jeden z najbardziej jednostronnych finałów w historii Wimbledonu. Polka potrzebowała zaledwie 57 minut, by pokonać Amandę Anisimovą 6:0, 6:0. Jednak to, co wydarzyło się po meczu, błyskawicznie podbiło internet.
Podczas obowiązkowej sesji zdjęciowej z trofeum - słynną paterą Venus Rosewater Dish - doszło do niecodziennej sceny. Fizjoterapeuta tenisistki, Maciej Ryszczuk, wyjął z kieszeni małe opakowanie i wręczył je Świątek na oczach całego zespołu. Internauci szybko rozszyfrowali, że... był to pasztet.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ewa Swoboda zaskoczyła. Tylko spójrz na te kreacje!
Tak, pasztet. Niecodzienny prezent miał jednak całkiem logiczne źródło. Kilka dni wcześniej Wimbledon opublikował w mediach społecznościowych materiał wideo, w którym zawodników pytano o ulubione "cheat meal". Iga odpowiedziała: "pad thai". Problem w tym, że realizatorzy podpisali to... jako "pasztet".
Ten mały montażowy lapsus błyskawicznie stał się memem wśród kibiców. Zespół Świątek postanowił przekuć go w żart, który zakończył się głośnym śmiechem podczas pamiątkowych zdjęć.
Zwycięstwo w Londynie było szóstym tytułem wielkoszlemowym w karierze Świątek i pierwszym na trawiastych kortach Wimbledonu. Wcześniej Polka triumfowała w Paryżu i Nowym Jorku. Dla niej to nie tylko sportowy sukces, ale też potwierdzenie, że potrafi odnaleźć luz i dystans - nawet w najbardziej podniosłych chwilach.