Sezon 2025 nie należał do najłatwiejszych dla Igi Świątek, ale to właśnie na londyńskiej trawie Polka przeżyła jeden z najważniejszych momentów w karierze. Zwycięstwo na Wimbledonie przeszło do historii.
Świątek otwarcie przyznała, że nie wiązała z tym turniejem wielkich nadziei. - Moje oczekiwania były niskie co do występu na Wimbledonie. Jestem realistką - powiedziała w rozmowie ze sport.tvp.pl.
- Co prawda nie zakładam sobie celów wynikowych, bo w tenisie jest wiele czynników, które mogą przeszkodzić - tłumaczyła.
Wcześniej tylko raz zdołała przejść na Wimbledonie dalej niż do czwartej rundy. Tym razem jednak wszystko zagrało perfekcyjnie, choć w trakcie turnieju Świątek nie rozpraszała się myśleniem o triumfie.
- Nie dopuszczałam do siebie myśli, które mogłyby sprawić, że zaczęłabym myśleć o wygrywaniu - zaznaczyła. Finał z Amandą Anisimovą zakończył się wynikiem 6:0, 6:0.
Triumf w Londynie miał dla niej wyjątkowy smak. - Było to zwycięstwo, którego najbardziej się nie spodziewałam. Bardzo zaskakujące dla mnie i odświeżające - przyznała. Świątek dodała, że nie sądziła, iż coś jeszcze potrafi ją aż tak zaskoczyć. Zachwyciła ją też atmosfera samego turnieju.
- Cały proces po finale, tradycje związane z Wimbledonem, to, jak dbają o swoich zwycięzców - to było niesamowite. Żaden inny turniej nie robi tego w taki sposób.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to był za rzut! Skradł show przed meczem