Jak można nie kochać Pucharu Davisa! W otwierającej grze piątego w historii pojedynku z Finami mieliśmy esencję mających 110-letnią historię rozgrywek: pasję, ekscytację, dramat. Pobity został rekord długości jednej gry (4:35 godz.), a nigdy wcześniej Polak nie wystąpił w meczu z czterema tie breakami.
Przysiężny, chapeau bas. Głogowianin, jeszcze do ubiegłego roku lider reprezentacji Polski, zmarnował piłkę meczową w tie breaku czwartej partii, ale nie mógł nie dostać owacji na stojąco w Hali 100-lecia Sopotu, rzut beretem od miejsca, gdzie trzy lata temu pokonał Filippa Volandriego na drodze do ćwierćfinału turnieju ATP Tour.
To był dwudziesty w karierze Przysiężnego mecz z rywalem z Top 100 i szesnasta porażka. Ale po jakiej walce! - Z taką skutecznością i jakością pierwszego podania, on prezentuje poziom czołowej pięćdziesiątki - przyznał Nieminen. - A wiem co mówię, bo dopiero co wróciłem z turniejów ATP World Tour w USA i różnicy tu wcale nie odczułem - tłumaczył.
Przysiężny ma w rozgrywkach 15 meczów, poniósł piątą porażkę. - W Pucharze Davisa zawsze są szczególne mecze, bo nie gra się dla siebie, ale dla kolegów i kraju - powiedział. Nie wykorzystał meczbola? - Nawet Federer przegrywa z meczówek - przyznał ten "polski Federer". - Oddałbym dziesięć meczów przegranych z meczówek za ten jeden, dzisiejszy - stwierdził załamany.
Jak przedstawiała się sytuacja przy piłce, która mogła zakończyć spotkanie? Przysiężny miał już na koncie dwa wygrane sety, jeden przegrany. W tie breaku czwartej partii od stanu 3-6 obronił trzy setbole i wypracował sobie meczpoint. - Chciałem posłać swój najlepszy serwis, taki na zewnątrz, na ok. 70% mocy - tłumaczył. Piłka musnęła taśmę i trzeba było powtarzać. Nieminen bardzo ryzykownie posłał bombę z forhendu i szansa umarła. Po minięciu stojącego na 3/4 kortu Przysiężnego Fin wyrównał stan meczu.
25-latek z Głogowa agresywnie, wywierając presję na rywalu, grał jak równy z równym z byłą trzynastą rakietą świata. - W wielu momentach on prezentował grę o wiele lepszą od takiej, na jaką może wskazywać ranking - powiedział Fin. - Miałem szczęście przy niektórych piłkach. Bardzo podoba mi się publiczność: widać, że oni kochają i znają tenis - opowiadał.
Według Polaka punktem kulminacyjnym była strata przez niego serwisu w czwartej partii (na 3:3). Prowadził wtedy z przewagą przełamania. - Było 30-0, nieco odpłynąłem myślami - przyznał. - Nie można w ten sposób marnować okazji. Trzeba być kimś - powiedział z autoironią. To był najdłuższy mecz w jego karierze (jedyną wcześniej pięciosetówkę, w ubiegłym roku w Pucharze Davisa, także przegrał). - No i co? Wolałbym wygrać w czterech setach, a nie być rekordzistą.
Drugi polski singlista nie ukrywa, ze w piątym secie brakowało mu już sił. - Nieminen ani bombowo nie serwuje, ani nie uderza, ale potrafi biegać. Na szybszej nawierzchni miałbym z nim większe szanse - powiedział. Decydujące, trzecie w ogóle przełamanie serwisu Przysiężnego nastąpiło na 1:2.
W opinii Nieminena presja widowni mogła działać niekorzystnie na Przysiężnego, dla którego nawierzchnia wylana w Sopocie miała być optymalna. - W piątym secie kibice krzyknęli przy spornej piłce: w takich sytuacjach właśnie można było odczuć świetną atmosferę tego meczu - powiedział bardziej znany z Nieminenów.
ZOBACZ: Przysiężny kontra Nieminen, gem po gemie
Fińscy goście prowadzą po pierwszej grze, ale to dopiero początek emocji. - Polacy są faworytami, ale my też musimy zdobyć trzy punkty. Jesteście jedną z najsolidniejszych ekip w strefie kontynentalnej, a poradzilibyście sobie nawet z pewnymi zespołami w Grupie Światowej - komplementował Nieminen. - Kubot gra tenis życia, Przysiężny bardzo ulepszył swoją grę, macie jeden z najlepszych debli świata - komentował.
W sobotę debel, który może być języczkiem u wagi meczu z Finami. Czy zagra w nim według zdrowego rozsądku właśnie Jarkko Nieminen z Kontinenem, a nie oficjalnie desygnowani Timo Nieminen z Harrim Heliövaarą? - Ja gram teoretycznie w niedzielę - przyznał Jarkko. - Kondycję jednak mam, bo to jedna z moich największych broni - powiedział.
Dla 28-letniego mańkuta nie był to pierwszy pięciosetowy mecz. - Grałem takie także na korcie ziemnym, gdzie rozgrywa się dużo punktów, wiele wymian. Mecz z Michaelem był jednak z pewnością jednym z najdłuższych w mojej karierze. Wygrałem, czyli będzie mi łatwiej odzyskać siły - powiedział. On coś o tym wie: w ubiegłym roku stracił cztery miesiące z powodu kontuzji nadgarstka, a potem złapał świńską grypę.
Puchar Davisa, I runda Grupy I Strefy Euroafrykańskiej
kort twardy (Greenset Grand Prix) w hali, Sopot
gra 1: Przysiężny - J. Nieminen 7:6(5), 6:7(4), 7:6(5), 6:7(7), 4:6
gra 2: Kubot - Kontinen, bilans 0-0
gra 3: Fyrstenberg / Matkowski - T. Nieminen / Heliövaara, sobota
gra 4: Kubot - Nieminen, niedziela, bilans 0-1
gra 5: Przysiężny - Kontinen, niedziela, bilans 1-1
Polska: Łukasz Kubot, Michał Przysiężny, Marcin Matkowski, Mariusz Fyrstenberg. Kapitan Radosław Szymanik
Finlandia: Jarkko Nieminen, Henri Kontinen, Timo Nieminen, Harri Heliövaara. Kapitan Kim Tiilikainen
stan meczu: 0-1