Znów grający tenis życia Berdych nie był dla od lat utrzymującego się w czołówce 27-letniego Roddicka tak trudną finałową przeszkodą jak Ljubičić przed dwoma tygodniami w Indian Wells. "Piąty Szlem" wędruje do rąk Teksańczyka (48. finał w karierze, 29. tytuł, drugi w sezonie), który zrównuje się pod względem triumfów w najważniejszym po Wielkim Szlemie i Masters turnieju z Federerem i Lendlem, ustępując tylko Agassiemu i Samprasowi.
Berdych (wygrał Masters 1000 w Paryżu w 2005 roku) w IV rundzie obronił meczbola i pożegnał z turniejem Federera. Z taką grą może powrócić po dwóch latach do Top 10. W dziesiątym w jego tenisowym życiu finale w Tourze o rozstrzygnięciu zadecydowała jego mniejsza dokładność z porównaniu ze starszym Roddickiem. Trafiając mniej niż połowę piłek z pierwszego serwisu, nie można myśleć o pokonaniu mistrza US Open 2003. Czech nie wywalczył ani jednego break pointa.
Różnica między oboma zaczęła uwydatniać się przy 5:5, kiedy Berdych skasował pierwszego break pointa, by po podwójnym błędzie serwisowym dać rywalowi kolejnego. Błąd po krosie dał Roddickowi serwis na seta. A-Rod od ów 5:5 wygrał trzy kolejne gemy, przełamując Berdycha także na otwarcie drugiej partii. Więcej mu nie było trzeba. Meczbole były już przy podaniu Czecha (gem przy 5:3 trwał 10 minut): oba wygrywającymi uderzeniami zlikwidował broniący się. Ale chwilę potem nie miał wiele do powiedzenia przy serwisie Roddicka (tylko jeden stracony punkt przy pierwszym serwisie w drugim secie!).
- Wiedziałem, że znów sprawa rozstrzygnie się o kilka punktów - przyznał Berdych, który z Roddickiem przegrał już trzeci raz w tym roku. - Wiedziałem, że muszę wykorzystać swoją szansę, ale takowej nie dostałem. On miał jedną, którą wziął - żałował. Amerykanin przyznał, że mimo ewidentnej statystyki o zwycięstwie zadecydowała nie tylko zapaść serwisowa rywala. - Jego gra była uporządkowana we wszystkich innych aspektach. Trudne były za to warunki z jednej strony kortu: pierwszego breaka zyskałem, gdy on serwował pod słońce.
W sumie Berdych skończył więcej piłek (26 do 24 Roddicka), ale popełnił blisko dwa razy więcej niewymuszonych błędów (33-18). Obaj byli przy siatce po 13 razy (7-6 dla Czecha). Roddick zanotował 13 asów, Berdych siedem. Po meczu gratulacje dla obu od Butcha Bucholtza, ustępującego ze stanowiska dyrektora turnieju, który dekadę temu przyznał dziką kartę Roddickowi. Tak zamyka się koło historii.