Puchar Federacji: Porażka Radwańskiej z Martínez, Hiszpanki prowadzą

Agnieszka Radwańska, ósma rakieta świata, uległa 3:6, 4:6 Maríi José Martínez (WTA 27) w trzeciej grze meczu Pucharu Federacji, w którym Hiszpanki wychodzą w Sopocie na prowadzenie 2-1.

Jak w meczu I rundy z Belgią Radwańska kończy spotkanie z jednym punktem singlowym. Biało-czerwone muszą wygrać dwa pozostałe pojedynki (Marta Domachowska kontra Carla Suárez, potem debel), by utrzymać się w Grupie Światowej II.

- Wczoraj [w sobotę z Domachowską] wygrywałam i Polka mnie dogoniła, dziś to ja odrabiałam straty - powiedziała Martínez, tenisistka spektakularna, która dorównała poziomem techniczno-taktycznym Radwańskiej, ale popełniła o wiele mniej błędów. I atakowała.

Słabsze momenty przesłoniły wzloty Radwańskiej, bo wyszła na prowadzenie 3:1 w pierwszej partii, a w drugiej po trzech wygrywających uderzeniach (dwa kątowe, jedno po linii) miała trzy szanse na 5:4 i perspektywę serwisu na seta.


Agnieszka Radwańska, 21 lat, bilans singlowy w Fed Cup 16-5

- Tego właśnie mogę żałować: miałam gemy 40-15, 40-0, kiedy nie potrafiłam wygrać decydującej piłki - tłumaczyła krakowianka, dla której był to ostatni w tym roku singlowy występ w Polsce. Może jeszcze wystąpić w grze deblowej, czego nie wykluczyła. Przeciw Martínez miało braknąć jej szczęścia: - W niektórych momentach po prostu nie mogłam wiele zrobić.

Po dwóch wygranych do zera serwisach Isia straciła serwis... do zera. Wszystko chwilę po przełamaniu, uzyskanym dzięki nienajlepszemu wejściu w mecz Hiszpanki, która popełniła podwójny błąd przy podaniu, potem nadziała się na lob Polki. To ostatnie zagranie miało być dla rywalki znakiem ostrzegawczym, bo w podobnych sytuacjach kończyła już piłki. Leworęczna zawodniczka z Katalonii wygrała sześć kolejnych gemów.

Otwierający set zakończył się mimo tego, że Radwańska podawała przy 40-0, ale wtedy zepsuła pięć punktów. Nie wykorzystała także dwóch break pointów w pierwszym gemie drugiej partii. Także przy 1:2 miała szanse na przełamanie. A potem 4:4, kiedy Isia przegapiła ostatni dzwonek na zmianę losów rywalizacji. - Ciężko było coś zdziałać pod koniec - wyjaśniła.

Najlepsza polska tenisistka narzekała, podobnie jak w sobotę, na kort. - Taraflex lubię, ale tu jest wolniej niż na korcie ziemnym. Piłka zwalnia, staje na liniach - stwierdziła. - To nie ten sam szybki kort, na jakim grałyśmy w Bydgoszczy - powróciła myślami do meczu z Belgią, kiedy wygrała z Flipkens, uległa Wickmayer. Z Martínez przegrała po raz pierwszy w trzecim pojedynku. - Ale wcześniej spotykałyśmy się na szybszych kortach, a to co innego.

Polska-Hiszpania w barażu Fed Cup: program i wyniki

Komentarze (0)