805 dni, 115 tygodni, 2 lata i dwa i pół miesiąca. Tyle minęło od ostatniego tytułu Henin, która w lutym 2008 roku wygrała w Antwerpii swój 41., a jedyny w ojczyźnie turniej. Po dwóch przegranych finałach tegorocznych (w tym wielkoszlemowym w Melbourne) dopisuje pierwszy triumf swojej "drugiej" kariery. Więcej laurów z aktywnych zawodniczek ma na koncie jedynie Venus Williams (43).
Finałowy pojedynek dwóch dzikich kart, choć zawodniczek sławnych: byłych liderek rankingu singlowego i rankingu deblowego, dla obu stanowi duży krok w tym sezonie. W opinii tenisowego świata Henin kiedyś "musiała" zdobyć kolejny tytuł, co ma być przystawką do podsumowującego sezon na mączce Roland Garros. Belgijka wchodzi do Top 20 rankingu, a Stosur umacnia pozycję w czołowej dziesiątce: w poniedziałek zepchnie z ósmej lokaty Agnieszkę Radwańską.
Justine Henin, 27 lat, liderka rankingu przez 117 tygodni
W 2007 roku Henin pokonała w finale Tatianę Gołowin, która w tenisa mimo młodzieżowego wieku już nie gra. 26-letnia Stosur natomiast wciąż się rozwija: po bogatym doświadczeniu deblowym (dwa tytuły wielkoszlemowe) zaliczyła w ciągu roku już czwarty singlowy finał, czyli tyle samo co przez cały wcześniejszy bieg kariery. Zwycięska, rozpoczęta w amerykańskim Charleston passa Australijki zatrzymuje się na liczbie 11. Henin na "swoim" korcie ziemnym, choć to dopiero pierwszy turniej i na dodatek pod dachem, jest niepokonana.
JuJu zdobyła w finale w Stuttgarcie w sumie o sześć punktów więcej. Scenariusz otwierającego seta (zwyciężczyni partii podaje przy 3:2 na podwyższenie prowadzenia z przełamaniem) powtórzył się w drugim, niespodziewanie na korzyść Stosur. Zdobywająca wtedy punkty uderzeniami bezpośrednio z returnu Henin mogła w drugim secie skopiować sytuację z początku, ale Sam obroniła breakpoint przy 2:2 i zaraz potem odebrała podanie faworytce. W decydującej odsłonie jednak Stosur wygrała tylko pierwszego gema serwisowego.